*Polacy gromadnie zakładają na Cyprze spółki. Jest już ich tam ponad tysiąc, nie brakuje chętnych na następne. Wszystko po to, by uciec przed podatkami. *
Spółki cypryjskie najlepiej nadają się do nabywania i sprzedawania akcji i udziałów polskich spółek. Dzięki temu dla osób dysponujących odpowiednio większym portfelem podatek od zysków kapitałowych staje się tylko uciążliwym kaprysem polskiego rządu, przez który zatrudniani prawnicy i kancelarie doradcze pobierają stosowne sumy.
Okazuje się, iż 19-procentowy od zysków kapitałowych płacą tylko drobni inwestorzy, co skutecznie ogranicza ich konkurencyjność na giełdzie i nie pozwala rozwijać skrzydeł.
Koszty założenia prostej spółki na Cyprze to nieco ponad 20 tys. zł. Do tego dochodzi prosta obsługa organizacyjna, prawna i podatkowa spółki za kilkanaście do kilkudziesięciu tys. zł. rocznie. I nie wychodząc z domu w Polsce, hulaj dusza, podatków nie ma!
Cypr należy do Wspólnot Europejskich, tak więc za transferowanie tam kapitału oraz inwestowanie w ich imieniu własnych pieniędzy nie ma żadnych sankcji. A do tego praktycznie nie płaci się żadnych podatków. Jeśli więc ktoś zarabia tyle, że zapłacone ewentualne podatki znacząco przewyższają sumy jakie wydałby na obsługę prawną spółki cypryjskiej, to niech w te pędy szuka odpowiedniej kancelarii prawnej.
A polski fiskus niech obejdzie się smakiem i pozgrzyta ząbkami. Jemu niestety ciągle za mało – obietnice zniesienia podatku przesuwa na „święty-nigdy”, bo zawsze są jacyś ważniejsi rolnicy, górnicy, emeryci czy nauczyciele.
I jeszcze jedna refleksja na koniec: dla kogo właściwie są te polskie podatki, rzekomo sprawiedliwe społecznie, dla biednych których nie stać na prawników, którzy muszą należne haracze odprowadzać do kasy fiskusa? Bo przecież nie dla tych zasobniejszych, umiejących myśleć i liczyć…
Chyba czas najwyższy zmienić swoim pieniądzom klimat...
Autor jest dr nauk ekonomicznych, pracownikiem Uniwersytetu Łódzkiego.