Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wybory w Japonii. Czy aktualny premier ma szansę?

0
Podziel się:

Ważnym zadaniem, stojącym przed rządem jest określenie przyszłości japońskiej energetyki jądrowej.

Shinzo Abe, premier Japonii
Shinzo Abe, premier Japonii (Reporter Poland)

W najbliższy weekend Japończycy wybiorą deputowanych do Izby Radców, czyli wyższej izby parlamentu. Sondaże jednoznacznie wskazują, że rządząca Partia Liberalno-Demokratyczna premiera Shinzo Abego i jej partner koalicyjny Nowe Komeito zdobędą w tej izbie większość.

Kadencja 242-miejscowej Izby Radców trwa sześć lat, ale co trzy lata w wyborach odnawiana jest połowa jej składu. Przedmiotem rywalizacji wyborczej jest więc 121 miejsc. 73 mandaty otrzymają zwycięzcy w 47 prefekturalnych okręgach wyborczych, zaś pozostałe 48 zostanie obsadzone na podstawie ogólnokrajowych list partyjnych w systemie reprezentacji proporcjonalnej. Każdy wyborca oddaje więc po dwa głosy.

Koalicja rządząca liczy na zdobycie łącznie co najmniej 70 mandatów, co wraz z 59, które nie są tym razem przedmiotem wyborów, dałoby jej wygodną większość. Shinzo Abe chce scementować podstawy swej władzy po wygraniu w grudniu zeszłego roku wyborów do Izby Reprezentantów (izby niższej, tej, która decyduje o wyborze premiera). Kontrolę nad Izbą Radców Abe stracił w 2007 roku, gdy po raz pierwszy był szefem rządu.

Większość w obu izbach parlamentu, oznaczająca m.in. przewodnictwo we wszystkich stałych komisjach, zdecydowanie ułatwiłaby Abemu rządzenie, realizację jego planów ekonomicznych, mających wyrwać Japonię z okowów deflacji. Premierowi łatwiej byłoby też realizować polityczne plany asertywnego określania na nowo roli i pozycji Japonii na arenie międzynarodowej.

Ważnym zadaniem, stojącym przed rządem jest określenie przyszłości japońskiej energetyki jądrowej. Po objęciu w grudniu 2012 roku władzy po raz drugi Abe zapowiedział odejście od deklarowanego przez poprzedni rząd całkowitego zrezygnowania przez Japonię z energii nuklearnej w ciągu dwóch dekad.

Agencja Kyodo wskazuje, że to nowe podejście jest zapowiedzią, iż energia nuklearna będzie jednak odgrywała istotną rolę w bilansie energetycznym kraju, niemal zupełnie pozbawionym surowców naturalnych. Przed wyborami do Izby Radców rząd Abego starał się unikać tej kwestii, zdając sobie sprawę z nastrojów elektoratu, pamiętającego o katastrofie w elektrowni atomowej w Fukushimie w marcu 2011 roku.

Opozycja deklaruje dążenie do wycofania się przez Japonię z energetyki jądrowej, ale obserwatorzy japońskiej sceny politycznej wątpią, by w ostatecznym rozrachunku przysporzyło jej to głosów. Przewiduje się, że obawy przed energetyką jądrową nie będą aż tak silne, jak świadomość, że tania energia jest Japonii niezbędna do położenia kresu deflacji i do powrotu na ścieżkę szybkiego wzrostu gospodarczego.

Sondaże pokazują, że wyborcy pokładają w premierze i jego partii nadzieję, iż polityka gospodarcza Abego (tzw. abenomics) - zwiększanie podaży pieniądza, wzrost wydatków budżetowych, reformy strukturalne - wyprowadzi Japonię ze stagnacji.

Po katastrofie w Fukushimie wyłączono w Japonii wszystkie reaktory energetyczne. Do dziś ponownie uruchomiono tylko dwa z 50, ale rząd zapowiada włączanie kolejnych, oczywiście w warunkach zaostrzonych norm bezpieczeństwa. Opracowania długofalowego rządowego planu działania w dziedzinie energetyki oczekuje się pod koniec roku.

Przed Fukushimą deklarowanym przez władze celem było zwiększenie udziału energetyki jądrowej w bilansie energetycznym kraju z 30 proc. do 50 proc. Po tragicznej katastrofie z marca 2011 pojawiła się perspektywa całkowitego odejścia Japonii od energii atomu, ale Abe odciął się od takich planów. Eksperci nie wykluczają, że elektrownie atomowe będą dostarczać 20-25 proc. enerii elektrycznej zużywanej w Japonii. Podkreśla się, że bez elektrowni atomowych gospodarka japońska nie byłaby w stanie przetrwać. Rząd będzie też musiał zdecydować, czy budować nowe elektrownie atomowe.

Na kilka dni przed niedzielnymi wyborami do Izby Radców Shinzo Abe potwierdził, że zamierza doprowadzić do rewizji pacyfistycznej konstytucji japońskiej, aby Japonia mogła odgrywać większą rolę w sprawach globalnego bezpieczeństwa, a konkretnie - by jej siły mogły uczestniczyć w kolektywnej samoobronie, bądź przyjść z pomocą sojusznikowi, który zostałby zaatakowany.

Umożliwiłoby to siłom japońskim np. zestrzelenie północnokoreańskiej rakiety, gdyby leciała w kierunku USA, przyjście z pomocą amerykańskiemu okrętowi zaatakowanemu na wodach międzynarodowych i w ogóle ułatwiłoby drogę do wspólnych operacji wojskowych z siłami amerykańskimi. Abe wielokrotnie podkreślał znaczenie sojuszu Japonii ze Stanami Zjednoczonymi.

Premier opowiada się za znowelizowaniem artykułu 9. ustawy zasadniczej tak, by Siłom Samoobrony jednoznacznie nadać status regularnych sił zbrojnych. Odzyskanie kontroli nad Izbą Radców z pewnością ułatwiłoby mu realizację tych planów.

Czytaj więcej w Money.pl
Premier Japonii zapowiada 2,5 tys. restauracji Japoński premier wspominał, że był w Warszawie w 1985 roku wraz z ojcem, który wówczas pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych Japonii. -_ Dziś znowu jestem w Polsce, a moje serce przepełnia radość i wzruszenie _ - mówił.
Chcą odzyskać ziemie zabrane przez Rosję Spór, dotyczący czterech wysp, od ponad 60 lat ciąży na stosunkach rosyjsko-japońskich.
Opozycjonista wraca do kraju. I zapowiada walkę Ułaskawiony w zeszłym tygodniu przez króla szef kambodżańskiej opozycji Sam Rainsy wraca z uchodźstwa. Chce wesprzeć swoją partię w wyborach parlamentarnych.
wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)