Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Z giełdy wyparowało 20,1 miliarda złotych

0
Podziel się:

W przeciwieństwie do minionego roku, kiedy internetowa hossa rządziła rynkiem akcji, pierwszy kwartał 2001 r. był dla inwestorów grających na GPW katastrofą. Główny indeks warszawskiej giełdy stracił blisko 18 proc. / Puls Biznesu /

Z giełdy wyparowało 20,1 miliarda złotych

W przeciwieństwie do minionego roku, kiedy internetowa hossa rządziła rynkiem akcji, pierwszy kwartał 2001 r. był dla inwestorów grających na GPW katastrofą. Główny indeks warszawskiej giełdy stracił blisko 18 proc. Co najgorsze, jak twierdzą analitycy, nic nie zapowiada, by do końca pierwszego półrocza sytuacja miała ulec radykalnej poprawie.

Niekorzystna koniunktura panująca na światowych rynkach akcji wywołana przede wszystkim obawami inwestorów o kondycję amerykańskiej gospodarki i wyniki finansowe spółek reprezentujących sektor zaawansowanych technologii odcisnęła także swoje piętno na warszawskiej giełdzie. W odróżnieniu jednak do innych parkietów, bessa, bo o takim zjawisku już chyba można mówić, miała znacznie szerszy charakter i dotyczyła niemal wszystkich sektorów gospodarki reprezentowanych na GPW. W efekcie permanentnej przeceny zdecydowanej większości walorów, w ciągu zaledwie trzech miesięcy z rodzimego rynku akcji wyparowało ponad 20 mld zł. Gdyby porównać obecną kapitalizację parkietu z wynikiem z końca marca zeszłego roku, okazałoby się, że ostatnie 12 miesięcy przyniosły blisko 30-proc. spadek wartości rynku. W ujęciu złotowym daje to kwotę 41,7 mld zł.

High tech dołuje

Podobnie jak miało to miejsce na świecie, głównymi motorami deprecjacji parkietu były firmy teleinformatyczne. Wskazuje na to spadek subindeksów sektorowych. ITech WIG stracił w ciągu ostatnich trzech miesięcy 40,1 proc. Jeszcze gorzej wypadł WIG Info odnotowując niemal 41-proc. przecenę. Tylko o kilka procent lepszy był WIG Telekomunikacja, w przypadku którego korekta wyniosła - 34,6 proc.

Najsłabszą spółką na parkiecie w pierwszych trzech miesiącach roku okazał się IBSystem (dawny Biurosystem). Portfele akcjonariuszy łódzkiej spółki stopniały w porównaniu z końcem ubiegłego roku o blisko 75 proc.

Przyczyną tak głębokiej korekty są zapewne kwestie związane z restrukturyzacją grupy kapitałowej i nierozstrzygnięta sprawa inwestorów dla poszczególnych spółek z grupy. Nie trzeba dodawać, że IBSystem po połączeniu z Invar System kojarzony jest przez inwestorów z niepopularną branżą IT. Poza tą spółką w pierwszej dwudziestce najmniej opłacalnych inwestycji znaleźć można jeszcze 7 spółek high-tech w tym Prokom i Optimusa.

Z kolei największe zyski w pierwszym kwartale roku przyniosła inwestycja w papiery Murawskiego, który przez kilka tygodni balansował na krawędzi bankructwa. Dzięki zakończonemu sukcesem postępowaniu układowemu, kurs akcji spółki z nawiązką odrobił wcześniejsze straty, kończąc trzy pierwsze miesiące 2001 roku zyskiem wysokości 53,5 proc.

Brak perspektyw

Ostatnie miesiące po niewielkim ożywieniu na przełomie 2000 i 2001 roku przyniosły widoczny spadek zainteresowania inwestorów giełdowym parkietem. Obroty na poszczególnych sesjach rzadko przekraczały poziom 200 mln zł, co najdobitniej świadczyło o nieobecności na parkiecie zagranicznych inwestorów. Obawiając się o swoje pozycje na zachodnich giełdach (gdzie także doszło do silnej przeceny) woleli oni wstrzymać się od inwestycji na naszym rynku. Dodatkowo odstraszał ich wysoki kurs złotego. Na nic zdały się dwie redukcje stóp procentowych dokonane przez RPP.

W powszechnej opinii rynku były one niewystarczające i spóźnione. Silna korelacja z zagranicznymi parkietami skutkowała w efekcie brakiem zainteresowania inwestorów wewnętrznymi czynnikami makroekonomicznymi. Gdy nawet te były korzystne, ich wpływ na GPW był bardzo krótkotrwały. Analitycy twierdzą przy tym, że na rynku brakuje na tyle silnych impulsów, by GPW zdecydowanie zmieniła trend.

- Mimo wielu zapowiedzi specjalistów, że II kwartał powinien być lepszy od pierwszych trzech miesięcy tego roku, brakuje zdecydowanych impulsów, które byłyby gwarancją wzrostów cen akcji na GPW - twierdzi Tomasz Stadnik, doradca inwestycyjny Credit Suisse AM
Z kolei Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING BSK AM, uważa, że teraz koniunktura na giełdzie będzie zależała przede wszystkim od sytuacji na rynkach zagranicznych oraz zaprezentowania wyników finansowych za I kwartał.

- Obecnie większość akcji notowanych na warszawskiej giełdzie jest na tyle przeceniona, że trudno sobie wyobrazić ich dalszą korektę. Wydaje się, iż GPW zdyskontowała większość negatywnych informacji. Jeżeli jednak wyniki za pierwsze trzy miesiące będą złe, co jest wielce prawdopodobne, to najpierw czekają nas kolejne spadki akcji na GPW, a dopiero później może przyjść odbicie - tłumaczy specjalista z ING BSK AM.

Zarobić zawsze można

Mimo tak czarnego scenariusza, w drugim kwartale, podobnie jak i w poprzednich na pewno znajdą się spółki które przyniosą ich udziałowcom satysfakcjonujący zysk. Na rynku powinny być już widoczne pierwsze, pożądane efekty redukcji stóp procentowych zmniejszające m.in. atrakcyjność lokat bankowych i obniżające wartość złotego. Rosnąć za to powinna z kolei koniunktura w branżach powiązanych z rynkiem kredytowym np. w budowlance. Jak więc widać czynniki makroekonomiczne pozwalają zawęzić grono potencjalnych celów inwestycyjnych.

- Wydaje się, że mimo panującego marazmu, akcje kilku spółek mogą cieszyć się dużo większym wzięciem niż pozostałe. Z branży budowlanej obstawiałbym Echo i Mitex. Oba przedsiębiorstwa są dobrze zarządzane, co pozwala im wykazywać dobre wyniki. Na tle branży farmaceutycznej całkiem korzystnie może zaprezentować się Prosper. Z kolei mocny złoty powinien pomóc wynikom Telekomunikacji Polskiej. Nie oczekiwałbym natomiast dobrych osiągnięć w tym roku ze strony reprezentantów branży IT - dodaje Rafał Gębicki, dyrektor Banku Inwestycyjnego Concordia.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)