Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zarząd Pekaesu liczy na zyski w 2001 roku

0
Podziel się:

Zarząd Pekaesu przyznaje, że spółka potrzebuje inwestora i kapitału, konieczna jest gruntowna restrukturyzacja grupy. Tymczasem mniejszościowi akcjonariusze, a wśród nich byli menedżerowie, przygotowują wniosek do NIK, w którym zarzucają zarządowi działanie na szkodę spółki.
/ Puls Biznesu /

Zarząd Pekaesu przyznaje, że spółka potrzebuje inwestora i kapitału, konieczna jest gruntowna restrukturyzacja grupy. Tymczasem mniejszościowi akcjonariusze, a wśród nich byli menedżerowie, przygotowują wniosek do NIK, w którym zarzucają zarządowi działanie na szkodę spółki.

Największy gracz na rynku transportowo-spedycyjnym, grupa Pekaes, może stracić pozycję lidera. Zarząd spółki, aby temu przeciwdziałać, zamierza skoncentrować się na restrukturyzacji całej grupy.

Obniżyć koszty

- Konieczne jest przede wszystkim znaczne obniżenie kosztów działania całej grupy. Ma temu służyć m.in. konsolidacja usług transportowych w jednej spółce. Planujemy także skoncentrowanie się na sektorze TSL (Transport, Spedycja, Logistyka). W związku z tym rozważamy ograniczenie zaangażowania w działalność handlową i serwisową, która przynosi duże straty - mówi Albert Borowski, prezes Pekaesu.
Oszczędności ma przynieść także restrukturyzacja zatrudnienia. Zgodnie z ustalonym ze związkami zawodowymi planem liczba pracowników w grupie Pekaes zmaleje z 2844 w 2000 r. do 2729 na koniec 2001 r.

- Już w tym roku działania restrukturyzacyjne powinny przynieść efekt w postaci dodatniego wyniku finansowego całej grupy - zapewnia prezes Borowski.

- Podobne deklaracje prezes Borowski składał odnośnie 2000 r. Zysk netto miał osiągnąć 11,5 mln zł, tymczasem już po I półroczu strata sięgnęła 5,5 mln zł - twierdzi jeden z mniejszościowych akcjonariuszy.

Jego zdaniem, jednym z powodów takich wyników jest rezygnacja z debiutu giełdowego spółki, zaplanowanego na 1998 r. Pekaes chciał uzyskać z emisji od 70 do 120 mln zł. Największą część tych środków miały pochłonąć inwestycje w rozwój działalności transportowo-spedycyjnej. Zainteresowanie objęciem walorów Pekaesu wyrażali m.in. EBOiR, fundusz venture capital Advent oraz Bank of America. Według mniejszościowych akcjonariuszy, do których dotarliśmy, bez pomocy inwestora spółka nie była w stanie wygenerować odpowiednich środków na sfinansowanie inwestycji.

- W 2000 roku Pekaes wydał na inwestycje zaledwie 5,5 mln zł, podczas gdy przez poprzednie 5 lat - średnio 60 mln zł rocznie. Brak inwestycji powoduje utratę pozycji rynkowej - mówi jeden z byłych menedżerów firmy, a jednocześnie mniejszościowy akcjonariusz.

Spada wartość akcji

Zdaniem prezesa Borowskiego, poziom inwestycji został dostosowany do potrzeb grupy.

- Poprzednie władze spółki sporo inwestowały w tabor, który był deficytowy. W 2001 r. zamierzamy zainwestować kilkanaście milionów złotych, głównie w systemy informatyczne, magazyny dystrybucyjne i tabor specjalistyczny - odpowiada Albert Borowski.
Przyznaje on, że Pekaes potrzebuje inwestora.

- Powinien wnieść do spółki kapitał na inwestycje oraz umożliwić jej wejście w sieć międzynarodową i dostęp do rynków, szczególnie zachodniej Europy. Wcześniej jednak trzeba dokonać gruntownej restrukturyzacji grupy - twierdzi prezes Borowski.

Obecni i byli pracownicy Pekaesu posiadają 20 proc. akcji spółki. Nabyli je poprzez emisję, przeprowadzoną na przełomie 1997 r. i 1998 r. Za jedną akcję płacili preferencyjną wtedy cenę 2,5 zł. Łącznie 2579 pracowników wydało na akcje 10,6 mln zł.

- Części wpłat za akcje musimy dokonywać jeszcze teraz. Tymczasem wycena rynkowa walorów cały czas spada. Jeszcze w 1998 r. był to przedział 8-10 zł, podczas gdy dzisiaj szacunki mówią o 1 zł - nie kryje rozgoryczenia jeden z mniejszościowych akcjonariuszy. Zdaniem niektórych mniejszościowych udziałowców, działania restrukturyzacyjne to fikcja.

- Konsoliduje się działalność transportową, a w tym samym czasie powołuje inne firmy, choćby ostatnio spółkę wnuczkę Pekaes Makro-System, która nie funkcjonuje, a jest jedynie furtką do transferu pieniędzy z grupy - mówi jeden z nich.
Z tym zarzutem nie zgadza się prezes Borowski.

- Makro-System nie podjął działalności gospodarczej. Jednak zarzut o wyprowadzaniu pieniędzy z grupy jest bezsensowny. Istnienie wszystkich spółek jest uzasadnione sytuacją na rynku. Rezultaty konsolidacji transportu są już widoczne - przekonuje prezes Borowski.

Szansa w NIK

Mniejszościowi akcjonariusze uważają, że ich prawa są ograniczane.

- Dobrym przykładem jest kwestia sprzedaży nieruchomości w Holandii. Transakcja o dużej wartości została zatwierdzona nie przez WZA, ale przez radę nadzorczą, w której nie mamy swoich przedstawicieli. Nasuwa się pytanie, czy zarząd chciał coś przed nami ukryć - zastanawia się przedstawiciel akcjonariatu pracowniczego.

Prezes Borowski twierdzi, że tryb sprzedaży zatwierdziło WZA i ostatecznie rada nadzorcza. Według niego dokonano wyceny przez niezależnych rzeczoznawców i przeprowadzono konkurs ofert. Jednak mniejszościowych akcjonariuszy nie przekonują argumenty zarządu. Dlatego w warszawskim sądzie gospodarczym złożyli pozew zaskarżający uchwały WZA, dotyczące zatwierdzenia sprawozdań, pokrycia straty i udzielenia pokwitowania władzom spółki za 1999 r.

- Od sierpnia 2000 r. nie możemy doczekać się na wyznaczenie terminu rozprawy w tej sprawie. Także nasze pisma do Skarbu Państwa, jako większościowego akcjonariusza, pozostają bez odpowiedzi. W tej sytuacji zdecydowaliśmy się na wystąpienie do NIK. Wkrótce wystosujemy wniosek o kontrolę spółki - mówi jeden z byłych menedżerów firmy.

Winą za słabą kondycję spółki mniejszościowi akcjonariusze obarczają jej obecne władze. Prezes Borowski twierdzi, że powodem sporu jest różnica w wizji przyszłości grupy Pekaes.

- My chcemy nowoczesnej firmy inwestującej w działalności o dużej wartości dodanej, np. logistykę i dystrybucję, a nie tylko transport ciężarowy - dodaje.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)