Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Zemke: Emerytura po 20 latach się należy. A państwo zaoszczędzi

0
Podziel się:
Zemke: Emerytura po 20 latach się należy. A państwo zaoszczędzi

Money.pl: Profesor Marek Góra, współautor reformy emerytalnej, winą za zamieszanie wokół emerytur wojskowych obarcza rząd SLD i PSL. Bo to wy wycofaliście żołnierzy z powszechnego systemu emerytalnego, do którego zostali wcieleni w 1999 roku. Czujecie się odpowiedzialni za ten bałagan?

*>Janusz Zemke, były wiceminister obrony z SLD, europoseł: *Gdyby nie nasza decyzja, to dopiero byśmy mieli zamieszanie. System finansowania emerytur wojskowych z budżetu funkcjonuje u nas od 1923 roku i się sprawdza.

Rezygnacja z niego i przejście żołnierzy do ZUS-u spowodowałoby że przez długi czas część z nich płaciłaby składki, a część nie. Jedni dostawaliby emerytury budżetowe, a inni ZUS-owskie. To byłoby dopiero zamieszanie. Poza tym większość państw NATO płaci emerytury wojskowym z budżetu.

W sporze o czas służby mamy aktualnie propozycję, by wynosił on 20 lat - czyli pięć lat więcej niż dotychczas. Uważa pan, że żołnierz może tyle pracować bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym i fizycznym?

Tak. Żołnierzom nie stanie się krzywda, a państwo zaoszczędzi na emeryturach. Dla tych, których służba szybciej wyczerpała, pozostała możliwość odejścia. Oczywiście nie oznacza to, że dostaną oni pełną emeryturę. Jeśli ktoś zrezygnuje z pracy po tych 20 latach, to otrzyma tylko połowę dotychczasowej pensji.

Żołnierza do pozostania w wojsku będzie kusiła rosnąca emerytura. Problem może być natomiast z tym, by do dalszej służby zachęcała go jakość pracy. PO od dłuższego czasu szykuje skok na kasę MON-u.

O ponawiających się zakusach i faktycznych ograniczeniach wydatków na wojsko mam jak najgorsze zdanie. Tym bardziej, że one nie uderzają tylko w armię i naszą obronność, ale i w przemysł. Armia nie zaoszczędzi na emeryturach i pensjach, ale na sprzęcie. Nie kupi go od naszych producentów i tym samym przyczyni się do likwidacji wielu miejsc pracy.

No i spowolni uzawodowienie wojska.

Ale o jakim uzawodowieniu pan mówi? Jedyne, co zrobiono przez ostatnie lata, to ograniczano pobór, a to nie jest profesjonalizacja armii.

Ale liczba zawodowych żołnierzy rośnie. Co innego nazwałby pan profesjonalizacją?

Podniesienie poziomu wyszkolenia i uzbrojenie żołnierzy. To jest sposób na zawodową armię.

Ale mieliście swoją szansę.Jerzy Szmajdzińskibył najdłużej urzędującym ministrem obrony narodowej w III RP. Dlaczego wojsko nie stało się wtedy zawodowe?

Bo to nie może być gwałtowny proces. Myśmy go jednak zapoczątkowali, zwiększając ponad dwukrotnie wydatki na technikę. Za naszej kadencji powstały najważniejsze programy modernizacyjne. Dziś ogranicza się te wydatki - o połowę!

No to może należałoby jeszcze zmniejszyć liczebność armii. Z planowanych 120 tys. na np. 60 tys. Mniejsze pieniądze wystarczyłyby na jej należyte wyposażenie i wyszkolenie.

Można by i mieć 10-tysięczną armię. To jest pytanie o polityczną odpowiedzialność naszego kraju. 20 lat temu mieliśmy 400 tys. żołnierzy - gdy wchodziliśmy do NATO 230 tys. Pięć lat temu było ich już 150 tys., a dziś 90.

Jako członek paktu mamy swoje zobowiązania. Gdybyśmy chcieli poważnie obniżyć liczbę żołnierzy poniżej tych planowanych 120 tys., to nie miałby kto walczyć, bo zostałby sam sztab. A poza tym to też są miejsca pracy.

Raport Money.pl
*10 lat w NATO. Żołnierz kosztuje trzy razy więcej * Dziś mija 10 rocznica wstąpienia Polski do Paktu Północnoatlantyckiego. W tym czasie polskie wojsko zostało odchudzone o blisko 40 proc. Jeden żołnierz kosztuje nas jednak prawie trzy razy więcej niż w 1999 roku. Czytaj w Money.pl
emerytury
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)