Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Amerykańska armia się zbroi. Do gry wchodzi nowy rodzaj broni

80
Podziel się:

14,3 mld dol. - tyle średnio wynosi roczny rachunek amerykańskiej armii za ropę dostarczaną przez spółki paliwowe Exxon Mobil, BP i Shell.

Uruchomienie elektrowni słonecznej w Fort Carson
Uruchomienie elektrowni słonecznej w Fort Carson (Michael J. Pach./U.S. Army/CC/Flickr)

14,3 mld dol. - tyle średnio wynosi roczny rachunek amerykańskiej armii za ropę dostarczaną przez spółki paliwowe Exxon Mobil, BP i Shell. Choć wojsko wciąż zależne jest od paliw, wojskowi eksperci wskazują na potencjalne zagrożenie i strategiczną słabość - choćby dla konwojów dostawczych czy tzw. infrastruktury krytycznej. Do gry wchodzi więc zielona technologia.

Pomimo że Amerykańska armia to wciąż jeden największych konsumentów ropy naftowej, który, jak podaje "Reuters", na przestrzeni lat 2007-2015 wydawał rocznie średnio 14,28 mld dol., coraz więcej pieniędzy przeznacza na rozwój Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) i zielone technologie w dziedzinie wojskowości.

Ważną kwestią, podnoszoną przez wojskowych, jest sprawa bezpieczeństwa. Infrastruktura naftowa jest obiektem krytycznym, który w warunkach wojny narażony jest na atak. Podobnie konwoje dostarczające paliwa do baz wojskowych stawały się częstym celem dla bojowników i grup terrorystycznych - co potwierdza Departament Obrony. Dlatego też Pentagon wspiera także rozwój rozproszonych mikrosieci energetycznych.

- Kolejne kraje testują napędzane energią słoneczną bezzałogowce, latające na dużych wysokościach. Pojawiają się hybrydowe wozy bojowe, które gwarantują znacznie większe przyśpieszenia dzięki bardziej efektywnemu przekazywaniu mocy. Armia będzie coraz intensywniej inwestować w tego typu projekty – komentuje w WP money Michał Likowski z magazynu "Raport. Wojsko, technika, obronność".

W amerykańskiej armii już służą pojazdy zasilane energią słoneczną, misje bojowe z powodzeniem pełnią zasilane elektrycznie bezzałogowce. Siły morskie w ubiegłym roku uzupełnił hybrydowy niszczyciel Arleigh Burke z silnikiem gazowo-elektrycznym, a bazy wojskowe i szpitale nie tylko w kraju, ale i na misjach w Afryce, Afganistanie czy Iraku, doładowują baterie słoneczne. Zielona energie zasila również wyposażenie żołnierza np. noktowizory czy GPS.

- Także i u nas, w ramach prób wykorzystania biopaliw na potrzeby armii, testowane były gąsienicowe pojazdy bojowe. Ten trend postępuje na całym świecie. Jednak w USA jest on najbardziej rozwinięty – przypomina w rozmowie z WP money Mariusz Cielma, ekspert z "Nowej techniki wojskowej".

Bezpieczeństwo i efektywność

Rozwój OZE w amerykańskiej armii nie jest czymś szczególnie nowym. Już administracja prezydenta Georga W. Busha zakładała, że wojsko ma czerpać 25 proc. energii właśnie ze źródeł odnawialnych w 2025 roku – przypomina "Reuters".

Za prezydentury Obamy ten udział zielonych technologii stale się powiększał. Powstały specjalne laboratoria rozwoju technologii energetycznych, które miały nie tylko pracować nad sposobem wykorzystania OZE w wojsku, ale zmniejszać udział armii w globalnych zmianach klimatycznych. Armia tez miała być eko.

Rich Bartell, U.S. Army Africa Public Affairs/CC/FlickrMimo że nowy lokator Białego Domu nie jest entuzjastą zielonej energii, armia wciąż inwestuje. W pierwszy piątek marca Pentagon przeznaczył 96 mln dol. na kontrakt na budowę elektrowni słonecznej dla wojska w Vandenbergu. Kalifornijska baza sił powietrznych uzbrojona zostanie przez firmę SunPower Corp., w instalację fotowoltaiczną. Przez 26 lat spółka, należąca do francuskiego koncernu naftowy Total, będzie jej operatorem.

Podobne instalacje z powodzeniem funkcjonują w innych bazach na terenie USA - w Arizonie, Alabamie i w 14 bazach marynarki wojennej w Kalifornii - to na projektach dla Departamentu Obrony firma Sempra Energy and Southern zarabia setki milionów dolarów – wynika z analiz "Reutersa". Ale elektrownie solarne służą nie tylko w kraju, ale także na misjach bojowych Amerykanów.

O efektywności tego źródła energii świadczyć może choćby działanie szpitala wojskowego w Forcie Irwing. Latem placówka medyczna ma produkować więcej prądu, niż zużywa, i w ciągu 12 lat przynieść armii oszczędności rzędu 700 tys. dol rocznie.

- Wojsko potrzebuje coraz więcej energii, a kwestia obniżania kosztów jest dla armii bardzo istotna. Zasilanie energią solarną szpitali czy baz wojskowych, jako alternatywne źródło, staje się coraz bardziej popularne – potwierdza Michał Likowski.

Ekożołnierz w natarciu

- Armia będzie coraz intensywniej inwestować w tego typu projekty. Ogniwa fotowoltaniczne już stosowane są przez jednostki specjalne, na przykład do zapewnienia łączności. Takie rozwiązania sprawdzają się tam, gdzie nie można liczyć na wsparcie logistyczne, dostawy tradycyjnych paliw – podkreśla Litkowski.

Elitarne oddziały Marines zaczęły wprowadzać ogniwa słoneczne w Afganistanie już 8 lat temu. Miały one pomóc w walce z talibskimi bojownikami. Żołnierze wykorzystywali energię słoneczną w zasilaniu łączności - dla GPS czy też gogli noktowizyjnych. Uniezależnianie się od generatorów spalinowych spowodował, że odziały te były znacznie bardziej mobilne, cichsze oraz trudniejsze do namierzenia.

Armię wspomogły również specjalne akumulatory i baterie słoneczne. Zmniejszały one zależność od dostaw, ale także ograniczały zużycie energii dotaczanej do namiotów i izolowanych pomieszczeń. Kontrakt sięgający 25 mln dol. na tego typu wyposażenie armii wygrała firma Arotech.

Fot. Bob Knoll/U.S. Army/CC/Flickr

To niejedyny sprzęt, który ma wspomóc "ekożołnierza". Jak donosi "Reuters", Tesla, firma produkująca pojazdy elektryczne, negocjowała umowy z departamentem obrony umowy. Najprawdopodobniej chodziło o dostawy pojazdów z alternatywnym zapisaniem. Tej informacji nie udało się jednak potwierdzić.

Nie minęło jeszcze pół roku od czasu podjęcia służby pierwszego niszczyciela nowej generacji. Okręt z rodziny Arleigh Burke, nazywanych czasem tarczą Ameryki, jest jednostką hybrydową. Zasilają go dwie turbiny gazowe o łącznej mocy 78 MW.

Koniec naftowej armii?

Naftowe koncerny mogą czuć oddech na plecach. Z danych amerykańskiego Departamentu Energii wynika, że w 2016 r. branża górnicza, gazowa i naftowa zatrudniała 468 tys. pracowników, czyli o osiem tysięcy mniej niż w sektorze energii słonecznej i wiatrowej.

Mało tego, jak podaje "Reuters", w amerykańskiej armii na przestrzeni lat 2007 - 2015 zastosowanie ropy naftowej i jej pochodnych spadło aż o 20 proc. Czy to oznacza, że zbliża się koniec pewnej eryw wojsku?

- Zielone technologie w uzbrojeniu, to wciąż pieśń dalekiej przyszłości. Opracowanie nowych typów uzbrojenia trwa 15-20 lat od momentu zaprojektowania po wdrożenie. Wszystkie obecnie opracowywane wciąż opierają się tradycyjnej technologii - zapewnia w rozmowie z WP money Michał Likowski. - Za wcześnie, aby już obwieszczać koniec ery ropy w armii. Wciąż nie ma nic bardziej skutecznego, jak napędy spalinowe czy zasilanie oparte o taki generator. To rozwiązania sprawdzone i dużej mierze niezawodne.

oze
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(80)
najgorszy sor...
7 lat temu
Głupi Antek zamówi latawce i to musi wystarczyć.
EWK
7 lat temu
POLSCY GEJOWSCY DECYDENCI NIE ZNAJĄ SIĘ NA TYM
tyle w temaci...
7 lat temu
Redaktor ciszak jest z tych, o których Trump powiedział, że są najniższą formą człowieczeństwa, bo za pieniądze napiszą każdą bzdurę. Dowód - tytuł na glównej.
Saton
7 lat temu
A my na węgiel. Mamy go dużo. Co tam, uczepi się przyczepkę, szuflę na pakę, ładowacza i wio na wojenkę. Antoni wraz z Miśkiem w try miga rozwiążą problem i ogłoszą przetarg na pojazdy wojkowe i przyczepki. Przy okazji za darmo zasłona dymna.
gratulacje od...
7 lat temu
Nic dziwnego ze PO nigdy juz nie wygra wyborów . Mając takich agitatorów jak WP i poseł scerba .
...
Następna strona