Arogancja i pycha po raz drugi mogą zgubić Włodzimierza Cimoszewicza - zauważa Dorota Gawryluk na łamach "Życia Warszawy".
Dziennikarka przypomina, że arogancja wobec cierpienia innych - osób dotkniętych powodzią - była powodem końca jego kariery jako premiera. Teraz arogancja wobec obowiązków wynikających z pełnionych funkcji może pogrzebać prezydenckie aspiracje marszałka Sejmu - pisze Gawryluk.
"A wystarczyło na grzeczne pytanie szefa sejmowej komisji etyki posła Stefaniuka odpowiedzieć grzecznie. Problemu by nie było, a przynajmniej nie byłby przez urażonego posła nagłośniony. Przecież Stefaniuk zapamiętał sprawę z akcjami Orlenu właśnie dlatego, że uraził go sposób, w jaki marszałek odpowiedział mu na list." - czytamy w "Życiu Warszawy".
Dorota Gawryluk pisze, że Włodzimierz Cimoszewicz nie nauczył się, że polityka to służba, a nie przywilej. "Nie nauczył się, że trzeba odpowiadać na trudne pytania, bo tego oczekują wyborcy. A wyborcy to szefowie pana marszałka" - dodaje publicystka.
"Życie Warszawy"/kry/ab