Dziś wieczorem poznamy decyzję RBNZ ws. stóp procentowych i wszystko wskazuje na to, że władze monetarne Nowej Zelandii zdecydują się na kolejną podwyżkę stóp (13 marca miała miejsce pierwsza podwyżka o 25 p.b. do 2.75%). Kiedy rynek od dłuższego czasu oczekuje tego co nieuniknione, najlepszą strategią jest stare powiedzenie ,,kupuj plotki, sprzedawaj fakty". Podwyżka jest w zasadzie przesądzona, ale warto jednak przez chwilę zastanowić się, co ewentualnie mogłoby powstrzymać RBNZ przed podwyżką stóp lub inaczej, co może skłonić inwestorów do przeświadczenia, iż zbyt mocno wycenili jastrzębie nastawienie RBNZ.
Podwyżka stóp podyktowana jest przede wszystkim silnym wzrostem gospodarczym oraz przegrzanym rynkiem nieruchomości, co wzmagać będzie presję inflacyjną. Problem w tym, że ostatnie dane o inflacji w pierwszym kwartale tego roku presji tej nie odzwierciedlają - CPI w pierwszym kwartale wyniosła zaledwie 0.3%, wobec konsensusu na poziomie 0.5%.
Ponadto, terms of trade Nowej Zelandii najwyraźniej osiągnęło swój szczyt, biorąc pod uwagę kolejne spadki cen nabiału, a silna waluta na pewno nie pomoże w utrzymaniu odbicia gospodarczego.
Można zatem oczekiwać, że w komunikacie pojawi się wzmianka na temat zagrożeń dla dalszych podwyżek lub sygnalizacja braku ciągłości co do kolejnych podwyżek (obecnie rynek oczekuje kolejnej podwyżki w czerwcu) oraz tradycyjnie podkreślenie, że dalsze zmiany stóp uwarunkowane będą napływem danych makroekonomicznych.
Biorąc pod uwagę powyższe argumenty, bardziej prawdopodobne wydaje się osłabienie NZD względem dolara, stąd w średnim terminie można liczyć na korektę w okolice 100-sesyjnej średniej kroczącej, tj. 0.8400. Po złamaniu tego wsparcia kurs zmierzy się z poziomem 0.8316.
Lokalny opór wyznacza 0.8745 tegoroczny szczyt na poziomie 0.8745
