Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

NBP nie będzie pomagał rządowi w obejściu przepisów

0
Podziel się:

Bank centralny nie będzie pomagał w obchodzeniu przepisów ograniczających poziom długu publicznego w relacji do PKB i wykorzystywał do tego celu rezerw dewizowych na spłatę długu zagranicznego - uważa Bogusław Grabowski, członek RPP.

Bank centralny nie będzie pomagał w obchodzeniu przepisów ograniczających poziom długu publicznego w relacji do PKB i wykorzystywał do tego celu rezerw dewizowych na spłatę długu zagranicznego - uważa Bogusław Grabowski, członek Rady Polityki Pieniężnej

"Teraz słyszymy o nowym pomyśle wykorzystania rezerw dewizowych na wcześniejszą spłatę zadłużenia zagranicznego. Pomysł jest taki: zwiększajmy deficyt finansów publicznych w ciągu dwóch lat dla pobudzenia wzrostu gospodarczego, wbrew stanowisku wszystkich ekonomistów. Ale żebyśmy nie przekroczyli tej ustawowej granicy 55 proc. PKB w poziomie długu publicznego, to może niech NBP ze swoich rezerw walutowych spłaci część długu, by ta bariera ustawowa nie uniemożliwiała nam udzielania gwarancji i poręczeń Skarbu Państwa" - powiedział Grabowski w radiowych "Sygnałach Dnia".

"To jest tak, że rząd namawiając do tego procederu bank centralny mówi: mamy ustawowe ograniczenia dla luzowania polityki fiskalnej, konstytucja zmusza nas do tego, byśmy nie przekroczyli pewnych barier, to postarajmy się razem z bankiem centralnym obejść jakoś te przepisy, żebyśmy dalej mogli psuć finanse publiczne. Bank obchodzić nie będzie i nie będzie pomagał w obchodzeniu tych ustawowych konstytucyjnych granic dla nierozsądnej polityki fiskalnej" - dodał Grabowski.

Rezerwa walutowa wynosi około 30 mld USD i jest uzależniona od kursu euro i dolara.

Według Grabowskiego poziom rezerw dewizowych w Polsce nie jest za wysoki.

"Rezerwy dewizowe zabezpieczają wymienialność złotego. Kiedyś zostały zakupione, ale pod ten zakup zostały wyemitowane złote. Trzeba pamiętać, że poziom rezerw walutowych mamy na mniej więcej średnim poziomie dla krajów akcesyjnych i w stosunku do innych krajów OECD. Nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia, że one są za wysokie, żebyśmy je mieli zmniejszać i przeznaczać na inny cel" - powiedział Grabowski.

"Cały problem polega na tym, że jeżeli rząd nie będzie szybko ograniczał deficytu finansów publicznych, to bardzo szybko dojdziemy do ustawowej konstytucyjnej granicy nieprzekraczalnego poziomu długu publicznego w wysokości 60 proc. PKB" - dodał.

W przypadku, gdy dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB, w roku następnym budżet państwa musi być zrównoważony.

Minister finansów Andrzej Raczko poinformował w poniedziałek, że nie jest zwolennikiem wykorzystania w budżecie rezerwy rewaluacyjnej NBP, ale opowiada się za wcześniejszą spłatą długu zagranicznego z części rezerw walutowych banku centralnego.

Poprzedni minister finansów Grzegorz Kołodko wpisał do dochodów budżetu na 2004 rok 9 mld zł z rezerwy rewaluacyjnej NBP. Przeciwna temu jest Rada Polityki Pieniężnej, która uznała, że oznaczałoby to dodrukowanie pustego pieniądza.

Przedstawiciele RPP i NBP zaproponowali natomiast, żeby rząd powtórzył operację wcześniejszego odkupu części długu zagranicznego za waluty pożyczone z NBP. Taka operacja pozwoliłaby rządowi zmniejszyć koszty obsługi długu zagranicznego, a NBP mógłby rozwiązać odpowiadającą kwocie pożyczki część rezerwy rewaluacyjnej i przekazać ją jako zysk banku centralnego do budżetu państwa.

Na jesieni 2001 roku rząd podpisał z NBP umowę, na podstawie której NBP z rezerw walutowych pożyczył rządowi 2,14 mld USD na dwa lata w zamian za obligacje dolarowe. Pieniądze te rząd przeznaczył na wcześniejszy wykup długu wobec Brazylii, co miało odciążyć Ministerstwo Finansów w okresie najwyższego nasilenia spłat zobowiązań kredytowych w latach 2003-2008.

Grabowski uważa, że zwiększanie wydatków budżetowych ma tendencję do utrwalania się i z każdym rokiem trudniej jest przeprowadzić reformę finansów publicznych.

"Polityka budżetowa ma to do siebie, że jak się wprowadza nowe wydatki albo się nie przeciwdziała ich wzrostowi, to taki stan ma tendencję do utrwalania się. Jeżeli się nie wprowadzi natychmiast czynników ograniczających wydatki w sposób trwały i instytucjonalny, to nie widzę żadnej możliwości, żeby za dwa lata, tak jak twierdzi pan premier Hausner, te wydatki nagle zaczęły spadać i deficyt zaczął nam spadać. Nie. Ten proces nam się utrwala, trudno jest przeprowadzić reformę finansów publicznych, żeby to zmienić" - powiedział.

Zdaniem Grabowskiego zwiększanie deficytu finansów publicznych zmniejsza nakłady inwestycyjne.

"Deficyt finansów publicznych spowalnia tempo wzrostu. Już na pewno w dłuższym okresie czasu, dlatego, że absorbuje środki na swoje finansowanie z sektora przedsiębiorstw, które byłyby przeznaczone na inwestycje w przedsiębiorstwach. 40 mld zł deficytu budżetowego w tym roku, to jest równowartość 10 mld USD, to o tyle mniejsze nakłady inwestycyjne w przedsiębiorstwach" - powiedział.

Dodatkowo zwiększanie deficytu może pogorszyć konkurencyjność polskich przedsiębiorstw.

"Jest jeszcze jedna sprawa, na ile inwestorzy będą w stanie finansować ten deficyt finansów publicznych. Czy będą skłonni, widzą gorsze perspektywy polskiej gospodarki, wykupić ten roczny przyrost długu publicznego w wysokości 54 mld zł. Mogą to zrobić być może za cenę wyższych stóp procentowych, będziemy wtedy mieli napływ kapitału, aprecjację i to, co minister Hausner chce poprawić, (...) poprawiając środowisko administracyjne dla biznesu, to pogorszy, dlatego, że się pogorszy konkurencyjność przedsiębiorstw" - uważa członek RPP.

Wicepremier Jerzy Hausner powiedział we wtorek po posiedzeniu rządu, że dopuszcza przejściowo większy deficyt budżetu w 2004 roku, gdyby okazało się, że niemożliwe jest wykorzystanie w budżecie 9 mld zł z rezerwy rewaluacyjnej.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)