Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Koronawirus. Firmy otwierają się mimo obostrzeń. Rząd szykuje nowy bat?

871
Podziel się:

Zgodnie z prawem urzędy skarbowe mogą uznać, że działalność firm łamiących lockdown nie była formalnie prowadzona. Nie mają zatem prawa odliczania kosztów. Buntownicy mogą więc zapłacić dużo wyższe podatki. Ministerstwo Finansów przyznaje, że pracuje nad wytycznymi dla urzędów skarbowych w tej sprawie.

Koronawirus. Firmy otwierają się mimo obostrzeń. Rząd szykuje nowy bat?
Urzędy skarbowe czekają na nowe wytyczne dotyczące rozliczeń zbuntowanych firm. (PAP, Tytus Żmijewski)

W Ministerstwie Finansów już od jakiegoś czasu trwają prace nad interpretacją przepisów dotyczących rozliczania firm, które wznowiły działalność wbrew rządowym zakazom. To dla urzędów skarbowych nowa sytuacja, dlatego nie mają na razie skąd czerpać wykładni prawnej w tej sprawie.

Jak dowiedział się w resorcie finansów money.pl, nowe wytyczne dla skarbówek są trudnym tematem, bo rząd nie przewidział scenariusza, w którym firmy będą naruszać prawo w taki sposób, jak obecnie.

Teoretycznie firmy, które są zamknięte z powodu wprowadzonego lockdownu, nie powinny też płacić podatków (na ten temat też toczy się dyskusja). Jednak łamiący przepisy mogą zapłacić dużo więcej niż inni. Ich przychód mógłby zostać bowiem potraktowany nie jako pochodzący z prowadzonej działalności gospodarczej, ale z tzw. innych źródeł.

Zobacz także: Podatek od smartfona gorącym kartoflem. Prezydent obiecał, że ustawy nie podpisze, rząd ma problem

W takiej sytuacji przedsiębiorcy ci nie mogliby odliczyć poniesionych kosztów jako tych, które służą do uzyskania przychodu. Brzmi groźnie? A jednak nie jest to takie proste.

Przychód legalny, koszty już nie?

Otwartą kwestią pozostaje, w jaki sposób skarbówka weryfikowałaby, czy dany przedsiębiorca może odliczyć koszty prowadzenia działalności, czy nie.

Zdaniem ekspertów najprościej mogłoby się to odbywać po PKD firmy. Tyle że jest to karkołomne. Część firm ma wpisaną więcej niż jedną działalność w rejestrze. Inni z kolei mogą legalnie funkcjonować, ale pod pewnymi warunkami – np. hotele mogą przyjmować tylko określone grupy gości. To oznacza, że urzędnicy skarbówki musieliby podejmować wnikliwe kontrole.

Prosząca nas o anonimowość biznesmenka z Dolnego Śląska wylicza, że ma m.in. zakład produkcyjny i dwa hotele. Ponieważ usługi hotelarskie nie są jej głównym PKD, nie zakwalifikowała się do pomocy z tarczy antykryzysowej.

Miesięczny koszt utrzymania tylko jednego obiektu hotelowego to ok. 200 tys. zł. Musi więc na siebie zarabiać. Kobieta otworzyła go zatem dla gości, oferując noclegi wraz z obowiązkowymi usługami rehabilitacyjnymi. W ten sposób hotel działa legalnie. Skarbówce udowodnić, że przepisy zostały nagięte, byłoby bardzo trudno.

Z kolei Dorota Rydygier, właścicielka restauracji Voila w Krakowie, ma inny sposób. Serwuje posiłki zarówno na wynos, z dostawą, ale też - od niedawna - na miejscu.

Musiała zacząć przyjmować gości na miejscu, bo, jak twierdzi, nie przysługuje jej żadna pomoc z tarczy, a jej długi sięgają już 60 tys. zł. Z tego powodu właśnie dostała wypowiedzenie umowy najmu lokalu.

- Rządowa tarcza mnie nie obejmuje, ponieważ restaurację otworzyłam dopiero w lutym 2020 r. i nie mogę z tego powodu porównać spadku obrotów rok do roku, a takie jest jedno z kryteriów pomocy – mówi łamiącym się głosem. I dodaje: - Gdyby rząd zmienił zapisy ustawy tak, by można było porównywać spadki przychodów miesiąc do miesiąca, nie byłabym dziś na skraju bankructwa.

Restauratorka pyta retorycznie, w jaki sposób urzędnicy skarbowi mają zamiar dzielić jej koszty lub przychody? Koszty prowadzenia działalności ma przecież jedne, choć obsługuje równocześnie gości w lokalu (co jest obecnie niedozwolone) i tych, którzy zamawiają na wynos (zgodnie z działającymi obostrzeniami).

Wyższe podatki? Idziemy do sądu

Z koli Marcin Pabian, współwłaściciel stacji narciarskiej Jurasówka koło Tarnowa, nie może "schować się" za innym PKD. Wraz z całą rodziną prowadzi tylko niewielką firmę obsługującą narciarzy, która działa przez 2-3 miesiące w roku. On również niedawno otworzył wyciąg, bo nie dostał żadnej pomocy.

Jak mówi, nie objęła go ani rządowa tarcza, ani pomoc skierowana do górskich kurortów.

- Uruchomiliśmy wyciąg, bo nie mamy już nic do stracenia. Koszty stałe co miesiąc to 30-40 tys. zł – mówi Pabian. – Na pomoc z tarczy się nie zakwalifikowaliśmy, bo we wrześniu 2020 r. nikogo jeszcze nie zatrudnialiśmy - dodaje.

- U nas sezon zaczyna się dopiero w grudniu. Jesteśmy otwarci tylko zimą, przez kilka miesięcy, ale rząd tego w swoich przepisach już nie uwzględnił, no i zostaliśmy bez żadnego wsparcia. Musimy więc jakoś sami przetrwać do kolejnej zimy - tłumaczy.

Jak podkreśla przedsiębiorca, ruch w interesie na razie jest bardzo umiarkowany. Klientami są głównie rodziny z dziećmi, które przyjeżdżają z pobliskiego miasta na kilka godzin, by pojeździć na nartach. Podkreśla, że nie stwarza żadnego zagrożenia epidemiologicznego.

- Gdybym otrzymał pomoc, nie otwierałbym tego wyciągu. Muszę jednak utrzymać najbliższych oraz kilka osób, które zatrudniam w sezonie – tłumaczy.

Zapowiada, że jeśli urząd skarbowy nakaże mu płacić wyższe podatki i nie uwzględni kosztów, będzie walczył o swoje w sądzie.

Sądy zaleje fala pozwów?

Dr Remigiusz Stanek, radca prawny i partner w STANEK Legal, przyznaje, że przedsiębiorcy będą musieli zmierzyć się z organami podatkowymi, stając do walki procesowej w sądach. - Zaliczenie w koszty uzyskania przychodów wydatków poniesionych przez przedsiębiorcę, który otworzył się wbrew rządowemu rozporządzeniu, będzie istotnym problem - przyznaje.

Jak podkreśla prawnik, w świetle orzecznictwa sądów administracyjnych, za koszty uzyskania przychodu uznaje się racjonalne i gospodarczo uzasadnione wydatki związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Dotyczy to zarówno CIT, jak i PIT.

Tyle, że urzędnicy mogą uznać, że działalność formalnie (z uwagi na wprowadzone ograniczenia) nie była prowadzona.

Jak podkreśla nasz rozmówca, przedsiębiorcy mogą posiłkować się w starciu z urzędami skarbowymi dotychczasowymi wyrokami Wojewódzkich Sądów Administracyjnych, które dokonują jednoznacznej i literalnej wykładni przepisów Konstytucji RP (art. 238 ust.1 oraz 232).

Mianowicie uważają one, że wprowadzenie ograniczeń w działalności przedsiębiorców i prowadzeniu działalności gospodarczej jedynie na mocy zwykłych środków konstytucyjnych (bez wprowadzania stanu klęski żywiołowej z uwagi na stan epidemii) jest niedopuszczalne.

- Konsekwencją powyższego jest brak podstaw do nakładania kar administracyjnych. To samo dotyczyć powinno wszelkich rozstrzygnięć administracyjnych w zakresie domiaru podatku PIT w związku z ew. nieuznaniem wydatków za koszty uzyskania przychodów – uważa mec. Stanek.

Jakie wytyczne otrzymają urzędnicy skarbówki w związku z łamaniem prawa przez firmy? Z takim pytaniem zwróciliśmy się w środę rano do Ministerstwa Finansów.

Jak słyszmy nieoficjalnie, urzędnicy pracują nad rozwiązaniami i są świadomi, że czekają na nich setki przedsiębiorców w całym kraju. Oficjalne stanowisko ministerstwa opublikujemy, gdy tylko je otrzymamy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(871)
doradca_podat...
3 lata temu
Działalność nie była prowadzona czyli nie trzeba płacić podatków i ZUSu.
Kaliszak
3 lata temu
To niech nie wystawiają paragonów i faktur za usługi. Skarbiwka jeszcze będzie miała"więcej " profitów.
Rada
3 lata temu
Może coś ZUS moze zaatakować
Pytarda
3 lata temu
To te sondy bidne będą jak się wszyscy będą procesowac a jak dojdą te mandanty co TRZA przyjąć od policji to oooo
Pat
3 lata temu
Może kościół pomoże
...
Następna strona