Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Podatek katastralny to blef premiera

0
Podziel się:

Jak rząd zmusi najbogatszych, by zapłacili za podwyżki w służbie zdrowia? Z informacji Money.pl wynika, że nigdy nie planował wprowadzić katastru.

Podatek katastralny to blef premiera
(Radek Pietruszka / PAP)

Jaki podatek chce podwyższyć premier najbogatszym, żeby sfinansować podwyżki w służbie zdrowia? Z informacji Money.pl wynika, że rząd nigdy nie planował wprowadzić podatku katastralnego. Co więcej, wiele wskazuje na to, że premier tylko straszy wszystkich, żeby uspokoić krnąbrnych pracowników służby zdrowia.

"W Ministerstwie Finansów powstaje plan podwyższenia podatków dla najbogatszych. W Polsce bardzo duża część ludzi zamożnych nie płaci podatków, albo prawie nie płaci, a najbogatsi płacą podatki za granicą", ogłosił premier Jarosław Kaczyński.

Szef rządu pytany o jaką formę podwyższenia podatków chodzi, stwierdził tylko enigmatycznie, że chodzi o podwyższenie podatków od najbogatszej części społeczeństwa. "Nie sądzę, aby było to podwyższenie górnej stawki podatkowej, bo to okazywało się nieefektywne", dodał.

Rząd na pewno nie strzeli sobie w nogę*ZOBACZ TAKŻE:*

O jaki podatek może chodzić? Natychmiast pojawiły się przypuszczenia, że może być to podatek katastralny. Politycy PiS od razu nabrali wody w usta. W rozmowach oficjalnych nikt nie chciał potwierdzić tych doniesień. W rozmowach nieoficjalnych wszyscy wykluczali, aby rząd zdecydował się na taki krok. "To byłoby samobójstwo polityczne i strzał we własny elektorat. To są ludzie mieszkający w mniejszych miasteczkach i wsiach. W większych domach postawionych jeszcze w PRL", tłumaczył jeden z prominentnych polityków PiS.

"Z punktu widzenia teorii podatkowej jest to bardzo dobry podatek. Jest bardzo prosty i praktycznie nie da się go uniknąć. Bo ani domu ani ziemi po prostu nie da się ukryć", mówi doradca podatkowy firmy KPMG Krzysztof Lipka. "Tyle, że pojawia się problem: od czego naliczać ten podatek od wielkości nieruchomości albo gruntu czy od ich wartości? Pierwsza opcja odpada, bo część elektoratu PiS mieszka może w nienajlepszych i nienajnowszych domach. Podatek od powierzchni byłby kłopotliwy dla rządu. Tak więc pewnie byłby wprowadzony podatek od wartości. Tylko to otwierałoby pole do nadużyć np. przy wycenie nieruchomości"- dodaje Krzysztof Lipka.

Jak skłócić społeczeństwo ze strajkującymi

Najwyraźniej premier zdał sobie sprawę z tych trudności. I wczoraj po południu oficjalnie zdementował pojawiające się informacje. "Rząd nie planuje podatku katastralnego, gdyż znaczna cześć ludności o niższych dochodach musiałby pozbyć się nieruchomości - mieszkań, małych domów" - oświadczył Jarosław Kaczyński. I zapowiedział, że nie zrezygnuje jednak z pomysłu podnoszenia podatku najbogatszym.

Według naszych informacji pomysł z podatkiem katastralnym był „balonem próbnym” żeby zobaczyć jak zareaguje społeczeństwo na taki pomysł. Jak twierdzi jeden z naszych rozmówców, powodem „wypuszczenia” takiej informacji była próba skłócenia społeczeństwa z protestującymi lekarzami i pielęgniarkami. "Strajk tych grup ma bardzo silne poparcie społeczne. Informacja o podatku mogła zdecydowanie ochłodzić sympatię części ludzi" - tłumaczy nasz rozmówca. Wiele wskazuje na to, że rządzący przestraszyli się własnego blefu i postanowili szybko zdementować informacje, które trafiły do mediów.

Przed podwyżką bogaci nie uciekną

Premier jednak zapowiada, że nadal myśli o podniesieniu podatków najbogatszym. Tylko jakie podatki może zwiększyć? Zwłaszcza, że nie będzie to najprawdopodobniej zmiana trzeciej stawki PIT. "Trudno sobie wyobrazić, żeby nasz rząd wpadł na coś nowego. Jeśli jakiegoś podatku nie mają np. Niemcy czy Francja, to trudno się łudzić, że wynajdziemy jakiś cudowny sposób na zbieranie pieniędzy od obywateli. Gdyby taki patent istniał to już dawno byłby wprowadzony w życie" - mówi Krzysztof Lipka.

"Najbogatsi mają dziesiątki sposobów, żeby uniknąć płacenia olbrzymiego haraczu państwu. Zaczynając od rezydencji podatkowej. Lepiej, żeby rząd poszedł w drugą stronę. Zamiast podnosić podatki powinien je obniżać"- dodaje Lipka.

Czym zatem rząd może nas zaskoczyć? Wszystko wskazuje na to, że nowego podatku nie będzie. Ale jest sposób, żeby podreperować budżet służby zdrowia. "Sensowniejszym pomysłem byłoby wprowadzenie dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeń. Wiadomo, że z takiej oferty skorzystaliby właśnie ludzi z klasy średniej oraz najbogatsi. I jest to rozwiązanie na które jest przyzwolenie społeczne" - mówi prof. Witold Orłowski.

Wszystko wskazuje na to, że pomysł podniesienia podatków jest kolejną zapowiedzią rządu, która nie będzie realizowana. Staje się jednak świetnym medialnym szumem, który ma w zamyśle premiera zagłuszyć ma krzyki protestujących pielęgniarek.

podatki
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)