Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Agata Kalińska
|

Unijne przepisy o pracownikach delegowanych. "Działania Francji i Niemiec wyeliminują polskie firmy transportowe"

32
Podziel się:

Protekcjonistycznie działania Francji i Niemiec, które forsują unijną dyrektywę w sprawie wynagrodzenia pracowników delegowanych, wyeliminują polskie firmy transportowe - powiedział na antenie TVP Info minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk.

Polska sprzeciwia się zmianom przepisów dotyczących pracowników delegowanych. Dzięki nim pracownicy będą zarabiać więcej, ale polskie firmy mogą zostać wypchnięte z zagranicznych rynków.
Polska sprzeciwia się zmianom przepisów dotyczących pracowników delegowanych. Dzięki nim pracownicy będą zarabiać więcej, ale polskie firmy mogą zostać wypchnięte z zagranicznych rynków. (Jacek Dominski/REPORTER)

Protekcjonistyczne działania Francji i Niemiec, które forsują unijną dyrektywę w sprawie wynagrodzenia pracowników delegowanych, wyeliminują polskie firmy transportowe - uważa minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk.

Polska jest europejskim liderem, jeśli chodzi o delegowanie pracowników. Jak wynika z danych na 2015 r., Polacy stanowili niemal jedną czwartą delegowanych pracowników w UE. Urzędnicy unijni od dawna mówią, że osoby wykonujące tę samą pracę powinny zarabiać tak samo. Ale na takim rozwiązaniu straciłby polski budżet i ZUS. Zmiany przepisów szczególnie domaga się prezydent Francji Emmanuel Macron.

Zobacz także: Zobacz też: Macron z wizytami w Europie Środkowo-Wschodniej. Do Polski i Węgier nie przyleci

Zdaniem Adamczyka, który był wieczornym gościem TVP Info, ucierpią nie tylko polskie firmy. Według niego nowe przepisy wyeliminują także z rynku wiele firm transportowych z innych krajów, m.in z Hiszpanii.

Jak mówił, branża transportowa jest bardzo istotna dla polskiej gospodarki; daje 12 mld zł wypływów do budżetu i zapewnia miejsca pracy dla 100 tys. osób.

Szef resortu infrastruktury zapewnił, że prowadzone są w tej sprawie działania na różnym poziomie. Powiedział, że zajmuje się tym Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na problem zwraca uwagę premier Beata Szydło podczas rozmów z premierami rządów krajów UE, także ministerstwo infrastruktury jest w bliskim kontakcie z ministrami transportu państw UE.

Zastrzegł, że nie jest to tylko polskie stanowisko, bo podobnego zdania są Czesi, Słowacy, Irlandczycy, Hiszpanie, Litwini, Słoweńcy.

Minister powiedział, że pierwsza debata polityczna na ten temat odbędzie się w PE w grudniu; w tym miesiącu będzie spotkanie ministrów transportu państw UE, a w kolejnym miesiącu - kolejna Rada Ministrów państw UE - wyliczał.

- Mam nadzieję, że ostateczny kształt dyrektywy będzie korzystny dla firm transportowych m.in. z Polski - wskazał. Przypomniał, że nasz kraj jest potentatem transportowym UE.

W poniedziałek szef MSZ Witold Waszczykowski w wywiadzie dla TV Republika był pytany o ostatnie wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona na temat Polski w kontekście odmowy polskiego rządu zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych. - Prezydent Macron użył pewnej retoryki zagranicznej, odniósł się do pewnych kwestii międzynarodowych na użytek wewnętrzny - ocenił szef MSZ.

Waszczykowski podkreślił, że jedną z czterech swobód UE jest swobodne przemieszczanie się obywateli. - Zdajemy sobie sprawę, że ze względu na pewną różnicę potencjałów gospodarczych występują różnice w benefitach socjalnych i zarobkach. Rozumiemy, że warto to uregulować, przecież również nasze związki zawodowe uważają, że warto te dysproporcje wyrównywać, ale to musi być proces wynegocjowany poprzez konsensus, z pewnymi okresami przejściowymi, z braniem pod uwagę pewnej specyfiki - podkreślił.

Szef MSZ przypomniał, że w poniedziałek premier odbyła rozmowy z "kilkoma premierami" (Słowacji Robertem Fico i Hiszpanii Mariano Rajoyem). Dodał, że w przyszłym tygodniu w Polsce dojdzie spotkania z premierami krajów bałtyckich; będzie też "minister z Estonii, która sprawuje obecnie prezydencję w UE".

KE proponuje wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(32)
Cyganka
7 lat temu
Witam wiekszosc panstw zachodnich zatrudnia kierowcow z Rumunii z Europy Wschodniej zeby miec 100:/: zysku przenosza ksiegowosc a pozniej pobieraja w Europie zachodniej dodatki na firmy transportowe lub dotacje tak bylo niedawno w Belgii
wyp3
7 lat temu
Tak po prawdzie problem jak zwykle jest do obejścia - samozatrudnienie i de facto dzierżawa samochodów oraz zasobów biurowo-księgowych. Dziwią mnie wpisy co poniektórych chwalących podejście Francji i cieszących się z tego że kierowca dzięki temu będzie zarabiał krocie nagle (żeby było jasne kierowca zarabia dokładnie tyle samo co Niemiec) tyle że koszty pracy tegoż kierowcy sa niższe w Polsce (jeszcze jest biuro,księgowość,serwis) bo są nieopodatkowane (diety i noclegi). Po trzecie większość z Was kompletnie z transportem nie ma nic wspólnego i nie wie że takich np baz noclegowych zwyczajnie w Europie nie ma (odbieranie odpoczynków) więc nakaz sypiania w nich kierowcy jest nierealny. Po czwarte możliwość przebywania 3 dni w danym kraju w ciągu miesiąca wyklucza właściwie wszelką konkurencyjność jakichkolwiek obcych firm w danym kraju. Na koniec jeśli ktoś z Was myśli że wycięcie najnowocześniejszej gałęzi Polskiej gospodarki jaką jest transport to coś dobrego dla Nas wszystkich to z całego serca gratuluję bo to oznacza że ten kraj nie ma żadnej przyszłości z obywatelami którzy tak myślą. Na marginesie płaca kierowcy jest jedną z najszybciej rosnących płac w gospodarce...dajcie Nam czas to dogonimy zachód, potrzeba Nam tylko trochę czasu...
prawda
7 lat temu
jeśli niemcy i francuzi dalej będą brnąć w tą protekcionalną politykę to domagajmy się od niemców i fracuzów żeby w ich firmach na terenie Polski płacili ludziom stawki europejskie
bary
7 lat temu
Niczego nie weliminuja tylko urealnia.Polskie firmy zachowuja sie na rynkach UE jak ostanie dziady woza towar po smiesznych cenach np. głeboka Hiszpania za 1600 euro.Zabieraja ze soba zapasy AdBlue bo kupowanie zagranica to koszty.Pobrali samochodow za friko i cos trzeba wozic a reszte odbija sie na pracownikach zanizajac stawki chchmecac przy wypłatach.Co innego wozi sie w tzw.teczce a co innego do reki.Nie bedzie mi zal zadnego z tych dziatow zwacych sie włascicielami firm transportowych.
robolpl
7 lat temu
HAHAHAHA no i koniec dziatransów. Roboty nie ubędzie, kierowcy z pl będą jeździć u belga, holendra czy helmuta za normalne stawki bo te nie będą regulowane przez dumping socjalny cwaniaków. Polaków wywalają bo ci są roszczeniowi (zarabiają mniej jak 15 - 16 zł na h) i biorą ukrainców i te biedaki siedzą po 2-3 miesiące w budzie. Cwaniaki dzięki temu mogą jeszcze zejść już i tak ze śmiesznych stawek za fracht. Sami trąbią i płacą dla mediów żeby ci beczeli że kierowców brakuje (co jest nieprawdą). Morawiecki i spółka to też wasza wina - to wy jesteście tymi mądrymi i trzeba było reagować jak był czas a nie teraz oskarżać że ktoś broni ludzkich warunków pracy u siebie. Ja osobiście czekam jak dziatransy zaczną padać: będzie wtedy wyprzedaż zestawów na rynku i frachty wrócą na normalny poziom - z tego na pewno skorzystam. A frasyniuk, piechota, tusk i wiele innych elit politycznych mających transport STRACI !!!!!!!!!!!!!!! buhahahahahahahahahaha
...
Następna strona