36 osób z zarzutami, 20 zatrzymanych. Takie są dotychczasowe efekty wielkiej akcji prokuratury i CBŚP przeciw gangowi naciągaczy na rynku forex. Przestępcy prowadzili działalność maklerską bez zezwolenia i wyłudzili co najmniej 18 mln zł od 350 inwestorów.
Gang działał w Warszawie i okolicach. Oferował klientom z Polski i zagranicy pozornie intratne inwestycje na rynku forex. Oszuści mamili swoje ofiary kilkudziesięcioprocentowym zyskiem.
Każdy inwestor dostawał "opiekuna", który podawał się za brokera. Inwestorzy następnie byli namawiani, by rejestrowali się na fikcyjnej platformie. "Broker" proponował fikcyjne nietrafione inwestycje, które powodowały, że pieniądze znikały z konta ofiary. W rzeczywistości pieniądze trafiały na konta oszustów na Seszelach czy w Izraelu.
O rozbiciu gangu maklerów prokuratura poinformowała już w październiku zeszłego roku. Wtedy ustalono, że ponad 100 poszkodowanych zostało oszukanych na kwotę co najmniej 8,5 mln zł. Dzisiaj mowa jest już o 350 ofiarach i co najmniej 18 mln zł strat.
Sprawa ma swój początek w listopadzie 2016 r., kiedy zatrzymano Avrahama G. posługującego się w Polsce podrobionym paszportem gwatemalskim na dane Rafael de L.P. Śledczy ustalili, że kupił dwie spółki z.o.o., a następnie założył dla nich rachunki bankowe prowadzone w złotówkach, dolarach i euro
Wpłat - na cele inwestycji, dokonywali nie tylko Polacy, ale też obywatele Włoch, Rosji, Kazachstanu oraz innych państw. Zgromadzone środki były cyklicznie, po osiągnięciu określonej kwoty, transferowane za granicę, do podmiotów mających siedzibę np. w Izraelu, a także na rachunki zagranicznych spółek m.in. Seszelach; pełnomocnictwa do nich mieli obywatele Polski.
Prokuratura wszczęła wówczas śledztwo. Zebrany materiał dowodowy wskazywał, że na terenie Warszawy i okolic działa zorganizowana grupa przestępcza, której celem jest prowadzenie działalności maklerskiej bez zezwolenia i oferowanie inwestycji w produkty finansowe na rynku forex.