Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Witold Ziomek
Witold Ziomek
|

Bezpłatne podręczniki nie całkiem za darmo. Szkoły naliczają opłaty za zniszczone książki

131
Podziel się:

W jednej z mrągowskich podstawówek na 28 uczniów w klasie, 25 musiało zapłacić za zniszczone książki. Szkoły naliczają opłaty nawet za te podręczniki, które i tak zostaną wycofane.

W niektórych szkołach książki okazują się niszczyć bardziej, w innych - prawie wcale.
W niektórych szkołach książki okazują się niszczyć bardziej, w innych - prawie wcale. (East News)

W jednej z mrągowskich podstawówek na 28 uczniów w klasie 25 musiało zapłacić za zniszczone książki. Szkoły naliczają opłaty nawet za te podręczniki, z których nikt więcej nie będzie już korzystać.

Uczniowie dostają darmowe podręczniki. Korzystają z nich, a pod koniec roku zwracają do szkolnej biblioteki, żeby mogły ich używać kolejne roczniki. Jeśli zniszczą książkę lub ją zgubią - co się zdarza - rodzice muszą ją odkupić albo za nią zapłacić.

W jednej z mrągowskich podstawówek na 28-osobową klasę dodatkowych opłat nie naliczono tylko 3 uczniom. Zdaniem rodziców to absurd, bo książki zniszczone nie były. O sprawie poinformował nas jeden z rodziców przez zgłoszenie w serwisie dziejesie.wp.pl.

- Ja rozumiem, że jakby były zalane, pogniecione czy popisane, to trzeba odkupić. Ale one miały trochę zagięte rogi, od kartkowania. Jak oni mają używać tych książek? - mówi ojciec VII-klasisty z Mrągowa. - Stan książek podobno oceniała bibliotekarka. Ja mam zapłacić 50 zł. Tu już nie chodzi o te pieniądze, ale o zasadę. Podręczniki miały być darmowe, a szuka się pretekstu, żeby z rodziców zedrzeć.

O stan podręczników i naliczane opłaty próbujemy zapytać mrągowską podstawówkę. Niestety szkoła rezygnuje z możliwości choćby krótkiego zabrania głosu, zasłaniając się brakiem czasu. - Pani dyrektor jest dzisiaj bardzo zajęta. Wie pan, koniec roku. Proszę spróbować jutro - słyszę w słuchawce.

Szkoła decyduje

Więcej dowiadujemy się w innej szkole. - Cykl "życia" takiej książki to 3 lata - mówi nam dyrektorka jednej z łódzkich podstawówek. - Dzieci oddają je później do biblioteki, żeby w następnym roku mogły je wypożyczać kolejne roczniki. Każda placówka weryfikuje ich stan indywidualnie. Szkolna bibliotekarka sprawdza, w jakim są stanie. No i niestety bardzo często są zniszczone. Pozalewane, wygniecione, brudne. Czasem pojedyncze egzemplarze, a czasem całe komplety.

Zobacz także: Zobacz też: 500 plus dla nauczycieli już we wrześniu

Opłata za zniszczony podręcznik wędruje na konto szkoły, która następnie uzupełnia braki.

Okazuje się jednak, ze nie wszystkie szkoły mają problem z niszczeniem podręczników. Są placówki, w których takie przypadki właściwie się nie zdarzają. - Jeszcze nie wiem, jak sytuacja wygląda w tym roku, bo dzieci dopiero zaczęły te książki oddawać, ale rok temu nie mięliśmy ani jednego przypadku zniszczenia - mówi wicedyrektorka podstawówki na łódzkim Teofilowie. - A szkołę mamy bardzo dużą.

To działanie wychowawcze

Większość podręczników wybierają nauczyciele. Szkoła spisuje, ile będzie miała uczniów, i wypełnia wniosek, na podstawie którego dostaje dotację na zakup.

Książki są własnością szkoły i to ona określa, ile trzeba będzie zapłacić za ich ewentualną wymianę.

- Czynności związane z gospodarowaniem podręcznikami i materiałami zgromadzonymi w bibliotece szkolnej wykonuje dyrektor szkoły - wyjaśnia biuro prasowe MEN w odpowiedzi na nasze pytania. - To dyrektor określa procedurę związaną ze zniszczonymi podręcznikami.

Wyjątkiem są podręczniki do nauczania początkowego dla klas III, gdzie nadal obowiązuje stara podstawa programowa i ministerialny podręcznik - taki sam dla wszystkich uczniów. W jego przypadku kwotę, którą trzeba zapłacić za zniszczenie lub zgubienie, reguluje rozporządzenie ministra - wynosi ona około 4 złotych za książkę.

- W przypadku uszkodzenia, zniszczenia lub niezwrócenia podręcznika lub materiału edukacyjnego szkoła może zażądać od rodziców ucznia zwrotu kwoty nieprzekraczającej kosztu zakupu nowego. Dotyczy to również podręczników zapewnionych przez ministerstwo - pisze biuro prasowe MEN

- Kiedyś było tak, że rodzice rozliczali się bezpośrednio z ministerstwem, dziś ta kwota trafia na konto szkoły i stanowi jej dochód - tłumaczy nam dyrektorka jednej z podstawówek.

Co ciekawe, pieniądze za zniszczone książki będą pobierane również w przypadku, w którym podręcznik jest wycofywany i nie skorzystałby z niego już żaden inny uczeń. Książka, jako że już nie obowiązuje, trafi do kosza lub na nieużywaną półkę w bibliotece.

- To drobne kwoty, ale zawsze jakieś wychowawcze działanie - słyszymy w sekretariacie jednej ze szkół. - Może niektórzy nauczą się przez to odpowiedzialności.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(131)
Anna
5 lata temu
Ciekawy zarzut: szkoły kupują podręczniki w miękkich okładkach...a niby jakieś wydawnictwo "rzuciło się" na to, aby wydrukować wersję podręcznika w twardej obwolucie? Nie widziałam, nie słyszałam od ponad 30 lat...bo ja się z takich uczyłam, a teraz nikt się o to nie troszczy, a i z taką dotacją, jaka jest pewnie by się nie dało...
mames
5 lata temu
Bez przesady - tych podręczników nie jest już dużo. A kupujcie raczej online. Nawet popatrzcie po Empiku Online jak duże są różnice w cenach w stosunku do stacjonarnych miejscówek. Można i trafić kilka dyszek na jednej pozycji - całkiem sporo, co nie?
petrus
5 lata temu
A tych, które nie są jeszcze sponsorowane przez szkoły, szukajcie na Livro. Można trafić całkiem fajne okazje, często nawet o połowę taniej niż stacjonarnie. Na podręcznikach można zaoszczędzić - przecież wszędzie są dokładnie te same wydania.
podręcznik
5 lata temu
Darmowe podręczniki słono kosztowały branżę wydawniczą, łatwo być dobrym za cudze pieniądze. poza tym, jeśli dostaje się coś za darmo, to się nie szanuje. Poroniony pomysł.
Mama uczniow ...
6 lat temu
W Krakowie też niestety szkoly sobie liczą sporo. U mnie to była kwota prawie 150zł.Szkoła kupuje książki w miękich okładkach ,kiepskiej jakości,które mają służyć 3 lata,jakim cudem ta książka ma przetrwać 3 lata? Tak często trzeba płacić za książki,że doszło do tego ,że dzieci proszą by dawali im już używane książki,bo takie nie trzeba odkupywać. A co najdziwniejsze,że nawet nie raczą oddawać te zużyte książki .
...
Następna strona