Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Przemysław Ciszak
|

Pioruny zawiodły. Innowacyjne rakiety musiały zostać zniszczone

1
Podziel się:

Miały być lepsze od amerykańskiego Stingera, ale objęte zakazem importu. Nasi inżynierowie opracowywali je przez 6 lat. Mimo terminów, do wojska jednak nie trafiły.

Zestawy przeciwlotnicze "Grom" (na zdjęciu) miały zostać zastąpione przez nowoczesne Pioruny.
Zestawy przeciwlotnicze "Grom" (na zdjęciu) miały zostać zastąpione przez nowoczesne Pioruny. (Spike78/CC BY-SA 3.0./Wikimedia)

Zakupione przez MON rakiety Piorun mają poważne wady. Podczas testów okazało się, że w pociskach dochodziło do wybuchów w komorze silnika startowego. Zamówione przez wojsko pociski musiały zostać zniszczone.

Pioruny miały zastąpić używane dotąd w armii przenośne zestawy Grom. Miały być lepsze od amerykańskiego Stingera, ale objęte zakazem importu. Nasi inżynierowie opracowywali je przez 6 lat. Mimo terminów, do wojska jednak nie trafiły. Dlaczego? Bowiem zgodnie z informacjami z audytu - do którego dotarła "Rzeczpospolita" - są niebezpieczne zarówno dla obsługujących je żołnierzy, jak i załogi zatrudnionej przy ich produkcji.

Mesko, producent Piorunów, już musi zapłacić MON ponad 20 mln zł kary za opóźnienia. Od października nie może dostarczyć armii pierwszej partii 150 nowych rakiet przeciwlotniczych – pisze Rzeczpospolita. Umowa została podpisana w grudniu 2016 roku. A zakłady zbrojeniowe zobowiązały się do dostarczenia 420 mechanizmów startowych i 1300 pocisków.

Zobacz także: Armia marzeń według MON:

Podczas testów na poligonie, cudem nie doszło do tragedii. Silniki startowe eksplodowały szczęśliwie nie doprowadzając do wybuchu głowic. Przeprowadzony w Mesko audyt wykrył problem - niespełniające norm grubości ścianek komory. Rakiety przechodziły jednak testy jakościowe a – jak pisze "Rzeczpospolita" – ze względu na presję, na niedoróbki przymykano oko.

Wraz ze zmianą prezesa Mesko, audyt został wstrzymany, a raport niedokończony. PGZ do której należy firma odpowiada ”Rz”, że nie wstrzymywało raportu. 19 czerwca miał on trafić wraz ze stanowiskiem zarządu Mesko na biurko przewodniczącego rady nadzorczej Grupy. Teraz według PGZ jest analizowany, również przez uprawnione służby państwowe. Według ustaleń dziennika sprawą zajmuje się CBA.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(1)
Rataj
3 lata temu
moze ktos podpisalby sie z nazwiska pod tym fake newsem