Ponad 100 cywilów zginęło w poniedziałek w amerykańskim nalocie na zachodzie Afganistanu - poinformował dziś szef policji prowincji Farah, Abdul Ghafar Watandar. Poprzednio informowano o 30 zabitych.
_ - Mogę potwierdzić, że ponad 100 nie-bojowników zostało zabitych podczas operacji w okręgu Bala Buluk w prowincji Farah _ - oświadczył.
Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj zapowiedział wszczęcie śledztwa w sprawie śmierci cywilów w zachodniej części kraju w nalocie NATO.
Podkreślił, iż poruszy tę sprawę w czasie swego środowego spotkania w Waszyngtonie z prezydentem USA Barackiem Obamą.
Zbombardowany został dom, w którym cywile ukryli się przed walkami. Kabulskie władze podały, że zginęło wiele kobiet i dzieci. Wśród zabitych był też miejscowy ochotnik afgańskiego oddziału Czerwonego Półksiężyca, który zginął z całą swoją 13- osobową rodziną.
Mieszkańcy wioski Gerani opowiadali przedstawicielom afgańskich władz, że umieścili kobiety i dzieci oraz osoby starsze w kilku domach, aby chronić je przed walkami. Jednak nadleciały samoloty i zrzuciły bomby na te domy, zabijając większość znajdujących się w nich osób.