W pikiecie opozycji w centrum Mińska wzięło udział 30 osób. W trakcie manifestacji interweniowała policja.
Od kilku dni białoruska opozycja zapowiadała demonstrację w obronie zatrzymanych przez milicję koleżanek i kolegów. Na Placu Październikowym pojawiła się jednak nieliczna grupka, głównie młodych ludzi.
Działacze opozycji stanęli na Placu Październikowym z portretami zatrzymanych przez milicję opozycjonistów. Twierdzili, że w ten sposób solidaryzują się z niesłusznie aresztowanymi. Ich zdaniem władze wykorzystują śledztwo dotyczące wybuchu bomby w centrum Mińska do represjonowania opozycji.
W nocy z 3 na 4 lipca, podczas koncertu z okazji Dnia Niepodległości, w stolicy Białorusi wybuchła bomba. Rannych zostało 50 osób.
Jak informują niezależne białoruskie media - w związku z prowadzonym śledztwem do aresztów trafiło kilkunastu działaczy opozycji. Część już została zwolniona do domów. Podczas pikiety w ich obronie interweniowała milicja. Grupkę około 30 osób otoczył oddział specjalny i zepchnął z placu. Protestujący z flagą narodową i Unii Europejskiej eskortowani przez milicję przeszli ulicami Internacjonalną i Kupały. Jak do tej pory nie ma informacji o zatrzymaniach wśród demonstrantów.