Budowa nowej cerkwi problemem

Prawosławni Serbowie mówią, że nowa świątynia jest im potrzebna, Bośniacy twierdzą, że to prowokacja. Budowa nowej cerkwi obok Srebrenicy wywołuje duże kontrowersje wśród jej mieszkańców.

Świątynia powstaje na zalesionym wzgórzu, niedaleko miejsca, gdzie doszło do masakry bośniackich chłopców i mężczyzn. W zeszły czwartek minęło 18 lat od tych tragicznych wydarzeń.

Hatidża Mehmedovic, bośniacka muzułmanka i liderka grupy kobiet, które straciły swoich bliskich w wyniku rzezi z 1995 roku, mówi, że sama budowa kościoła nie jest dla nich problemem. Jest nim natomiast fakt, że świątynia powstaje tylko kilkaset metrów od miejsca, gdzie odkryto szczątki pomordowanych i w niewielkiej odleglości od cmentarza ofiar masakry z 1995 roku. _ Dla nas - rodzin ofiar - jest to czysta prowokacja _ - dodaje.

W podobnym tonie wypowiedział się też przewodniczący lokalnej wspólnoty muzułmańskiej i, w specjalnym oświadczeniu, ambasada amerykańska w Sarejewie. Burmistrz Srebrenicy wezwał natomiast do wstrzymania budowy i przeniesienia jej w inne miejsce.

Aleksandar Mladjenović, ksiądz prawosławny nadzorujący budowę świątyni, mówi, że nie jest ich celem prowokowanie Bośniaków i rozdrapywanie starych ran. Przyznaje, że powód wyboru tego miejsca pod budowę był prosty - ziemia została im podarowana przez jednego z mieszkańców, a cerkiew nie ma środków na kupno innych gruntów.

Mljadenović dodaje, że poprosił robotników o tymczasowe ograniczenie prac w związku z obchodami rocznicy masakry, by _ nie podwyższać ciśnienia _. W ciągu kilku dni, w lipcu 1995 roku, Serbowie zamordowali w Srebrenicy ok. 8 tysięcy bośniackich mężczyzn. Był to odwet za masowe zabijanie Serbów przez muzułmanów w poprzednich latach. Zbrodnia ta została uznana za ludobójstwo. Dowódcy serbskich oddziałów zostali osądzeni i skazani przez Międzynarodowy Trybunał Karny ds. wojny w byłej Jugosławii, działający w ramach ONZ.