Warszawska policja złapała mężczyznę podejrzanego o wywołanie fałszywego alarmu bombowego na Krakowski Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim.
Jak poinformował rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński, mężczyzna w chwili zatrzymania był kompletnie pijany, miał około 3,2 promili alkoholu we krwi. _ - Trafił do izby wytrzeźwień. To mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego. Z ustaleń policjantów wynika, że to prawdopodobnie on dzwonił kilka razy z budek telefonicznych w okolicach Krakowskiego Przedmieścia _ - powiedział rzecznik.
Z informacji PAP wynika, że na policję zgłosił się świadek, który powiedział, że 44-latek namawiał go, by zamiast niego zadzwonił na policję z informacją o bombie._ - Pierwszy telefon otrzymaliśmy o godz. 2.39. Później powtórzył się 2-3 razy. Z informacji wynikało, że gdzieś na Krakowskim Przedmieściu w pobliżu Pałacu Prezydenckiego jest bomba _ - powiedziała Dorota Tietz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Policjanci sprawdzali teren aż do około godz. 6. Okazało się, że alarm był głupim żartem. Obrońcy krzyża przekonują, że takie sytuacje są im nie straszne i oczekują rozmów z Kancelarią Prezydenta.
W samo południe wydadzą specjalne oświadczenie. Ma być ono skierowane do Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego i Konferencji Episkopatu Polski.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że nie będzie w nim mowy o żadnych ustępstwach. Obrońcy krzyża chcą, by przed Pałacem Prezydenckim stanął pomnik ofiar tragedii w Smoleńsku.
Obrońcy krzyża chcą, żeby oświadczenie stało się punktem wyjścia do rozmów z )przedstawicielami Kancelarii Prezydenta, w sprawie formy upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej. Protestujący liczą, że pomoże w tym wsparcie Episkopatu, o które zamierzają zaapelować w oświadczeniu.
INCYDENTY POD KRZYŻEM Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej
Czytaj w Money.pl Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej