Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Gospodarka do przodu, ale powoli

0
Podziel się:

W lipcu produkcja przemysłowa wzrosła o 10,3 proc. rok do roku - podał GUS. Dane te jednak rozczarowały: analitycy spodziewali się, że produkcja wzrośnie bardziej, bo w maju dynamika sięgała 14 proc., a w czerwcu nawet 14,3 proc.

Gospodarka do przodu, ale powoli

Analitycy jednak uspokajają: mimo wszystko nie jest najgorzej. - Jeśli uwzględnić czynniki sezonowe, m.in. mniejszą liczbę dni roboczych, to nie jest aż tak duży spadek - po uwzględnieniu czynników sezonowych wzrost produkcji wyniósłby 11,3 proc., a więc na poziomie znacznie wyższym niż tegoroczna średnia miesięczna. Oznacza to, że polska gospodarka znajduje się wciąż w trendzie wzrostowym - mówi Piotr Bujak, starszy ekonomista BZ WBK. Wzrost produkcji sprzedanej odnotowano w 25 (spośród 34) działach przemysłu. Szybko rośnie produkcja zwłaszcza w działach eksportowych m.in. produkcji komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych (wyjechało ich z polskich fabryk aż o 54,6 proc. więcej niż przed rokiem), chemikaliów i wyrobów chemicznych (o 34,9 proc.), papieru i wyrobów z papieru ( o 18,7 proc.), pojazdów samochodowych (o 15,3 proc.) oraz wyrobów z metali (o 15,2 proc). Spadła za to produkcja mebli - o 7,7 proc., metali - o 6,3 proc., koksu i produktów rafinacji ropy naftowej - o 2,3 proc. Rozczarowały
wyniki budownictwa: wzrost wyniósł zaledwie 0,8 proc. Całkiem niezłe wyniki przemysłu pozwalają mieć nadzieję, że w tym roku wzrost gospodarczy sięgnie 3 proc., tak jak prognozuje to Ministerstwo Finansów. Oficjalne dane GUS o wzroście PKB w II kwartale poznamy pod koniec sierpnia, ale jak ocenił wczoraj minister Michał Boni, szef Zespołu Doradców Strategicznych premiera, "ukształtował się na poziomie 3,1 proc. rdr lub nieco wyższym". Jednak coraz więcej analityków obawia się, że pod koniec roku trend wzrostowy dynamiki wzrostu PKB może nieco zahamować. Największym zagrożeniem jest możliwe spowolnienie gospodarcze na świecie. - Spodziewamy się niezbyt silnego spowolnienia w skali globalnej, do którego może dojść na przełomie 2010 i 2011 r. Nie będzie to jednak recesja - ocenia prof. Krzysztof Rybiński z SGH, były wiceprezes NBP. Sygnałów o możliwym spowolnieniu jest coraz więcej. Negatywne sygnały płyną z rynku amerykańskiego. Inwestorzy wciąż pamiętają niedawną wypowiedź FED: amerykański centralny organ
bankowy uznał perspektywy tamtejszej gospodarki za mocno niepewne. - Ostatnie dane z USA są niejednoznaczne. Np. liczba bezrobotnych rośnie, ale produkcja przemysłowa wzrosła bardziej niż oczekiwano - o 1 proc. - podaje przykłady Bujak.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)