Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Koniec administracji nieruchomości w Łodzi - radni projektu nie poprą

0
Podziel się:

Tomasz Sadzyński, pełniący funkcję prezydenta, chce przekształcić 25 gminnych administracji nieruchomości w jednostki budżetowe miasta. Po co?

Koniec administracji nieruchomości w Łodzi - radni projektu nie poprą

Oficjalnie: gdy AN-y przejdą pod kontrolę finansową miasta, to ich dochody będą zaliczane do dochodów budżetu miasta, ale i wydatki będą kontrolowane przez gminę. Ale reforma to wstęp do likwidacji części AN-ów, uznawanych przez łodzian za relikt PRL. Lokatorka Joanna Sarmacka suchej nitki nie zostawia na AN Łódź-Polesie Radwańska. Klatka schodowa była remontowa 30 lat temu, zimą woda w rurach zamarza. To jeszcze nic. Administracja zdjęła bramę do podwórka, by ją wyremontować. Brama nie wróciła, bo... zginęła. - To nie żart, administracja napisała nam, że bramę zgubiła. Nie wiem jak to możliwe, bo to nie szpilka, ale naszemu AN-owi taka rzecz się udała - mówi Joanna Sarmacka. - Zimą zamarza nam woda, bo na parterze lokale użytkowe stoją puste. Właśnie nieogrzewanym pustostanom zawdzięczamy problemy z rurami. Każda interwencja jest kwitowana identycznie: brak pieniędzy. Urszula Białecka, mieszkająca przy ul. Wincentego Pola, od 50 lat nie może doprosić się kanalizacji. Domek stoi między blokami, wystarczy
pociągnąć rury, ale bałucka administracja także nie ma pieniędzy. Podobne przykłady można mnożyć - nie ma w Łodzi administracji, na którą nie byłoby uzasadnionych skarg. O tym, jak fatalnie są zarządzane gminne kamienice, widać po ich stanie. Odpadający tynk, nieszczelne okna, przeciekające dachy, niemalowane klatki schodowe. Szefowie AN-ów mówią, że na remonty nie starcza pieniędzy, bo lokatorzy nie płacą czynszu, a dotacje z miasta są za małe. Zaradzić temu ma reforma, jakiej chce prezydent Łodzi. Po przejęciu administracji przez miasto łatwiej będzie kontrolować ich wydatki, a i ściągalność czynszów można by bardzo usprawnić. Radni popierają pomysł. Zgadzają się też, że AN-y trzeba zlikwidować i oddać zarząd nad budynkami w prywatne ręce albo wspólnotom mieszkaniowym. Ale zgodnym chórem mówią, że projektu w środę nie poprą. - Nie robi się takich rewolucji przed wyborami, przecież każdy wie, że reforma to wstęp do likwidacji AN-ów - mówią radni. - Przecież ludzie zwalniani z pracy będą traktować nas jak
wrogów. Już w 2005 r. prezydent Jerzy Kropiwnicki chciał zmniejszyć liczbę AN-ów do 10. Aby sprawniej pracowały i były tańsze. Zysk z operacji szacowano wtedy na 9 mln zł, a koszty - na półtora miliona. Pracę miało stracić około stu osób. Projekt przepadł, bo zablokowali go radni SLD, stając w obronie zwalnianych pracowników. W drugiej kadencji Kropiwnicki do sprawy nie wrócił, zatem albo zrobi to nowy prezydent po wyborach, albo gminne budynki dalej będą niszczeć. Reforma AN-ów to jeden z wielu tematów, jakie mają przedyskutować. Najważniejsze to: • Powierzenie na najbliższe 10 lat usług przewozowych MPK • Modyfikacja miejskiego regulaminu utrzymania czystości • Sprzedaż udziałów miasta w zabytkowej kamienicy przy ul. Sienkiewicza 4 • Sprzedaż udziałów miasta w spółce Zakłady Przemysłu Pasmanteryjnego Lenora

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)