Premier Sali Berisha zgodził się na ponowne otwarcie protokołów z zeszłorocznych wyborów, ale nie urn. Na ostateczne rozwiązanie sporu Albania ma 2 tygodnie.
W poniedziałek posłowie opozycyjnej Albańskiej Partii Socjalistycznej (PSSh), która w 140-osobowym parlamencie ma 65 deputowanych, po raz pierwszy uczestniczyli w obradach.
Przez ostatni rok ich nieobecność na obradach całkowicie blokowała prace parlamentu. Uniemożliwiało to m.in. przeprowadzenie reform związanych z przyłączeniem tego kraju do Unii Europejskiej.
Na udział w obradach socjaliści zdecydowali się po powrocie lidera PSSh Ediego Ramy ze Strasburga, gdzie uczestniczył w negocjacjach z premierem pod okiem przedstawicieli instytucji europejskich, którzy ostrzegali, że bez konstruktywnego dialogu w parlamencie integracja Albanii z UE nie będzie możliwa.
Opozycyjni deputowani nie uczestniczyli w pracach parlamentu, domagając się ponownego przeliczenia głosów z zeszłorocznych wyborów, które uważali za częściowo sfałszowane. Przewodniczący Albańskiej Partii Demokratycznej (PDSh) premier Sali Berisha sprzeciwiał się z kolei ponownemu otwarciu urn, uznając to za niezgodne z prawem. Doprowadziło to do poważnych protestów opozycji.
Negocjacje w Strasburgu nastąpiły po zakończeniu trwającego 19 dni strajku głodowego 200 osób, w tym 21 posłów opozycji, w czasie którego hospitalizowano 60 osób.
W Strasburgu ustalono, że w ciągu kolejnych dwóch tygodni Albania, współpracując z europejskimi ekspertami ds. przejrzystości wyborów, musi znaleźć rozwiązanie zgodne z konstytucją i prawem albańskim.
Berisha powiedział, że jest gotów, by ponownie otworzyć dokumenty wyborcze. Oznacza to jednak, że zostaną otwarte protokoły z wyborów, ale na ponowne otwarcie urn wyborczych Berisha najprawdopodobniej nie pozwoli, gdyż sąd już raz odrzucił taką możliwość. Premier twierdzi bowiem, że jest gotów zaakceptować jedynie to, co jest zgodne z prawem.