Skoro osoba, której włosy przyprószyła siwizna (podobnie zresztą jak w moim przypadku) tak uważa, to nad tym protestem nie można przejść do porządku dziennego. Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie. Nie pochwalam zachowań na poziomie rynsztoka, zaprezentowanych przez owego frustrata, bo uważam, że wysoko postawionym działaczom, czyli członkom zarządu klubu, nerwy puszczać nie powinny. Mimo wszystko wybaczam i oddaję łamy na merytoryczną dyskusję o Starcie. Czekam na e-maile na temat klubu. Dla zachęty podaję komentarze do mojego ubiegłotygodniowego tekstu o Starcie: "Bałuty" pisze: - Na Starcie idzie o kasę i tyle. Niech kandydaci na prezydenta zobaczą, w jakich warunkach pływacy (większość łódzkich dzieci) przygotowują się do Letnich Mistrzostw Polski! W wodzie syf i glony, brak natrysków i toalet. Jeden wielki brud!!! Jak nasze dzieciaki mają konkurować z innymi miastami? "Dziad": - Dużą winę ponoszą rodzice i sami zawodnicy Startu. To oni pod presją swoich trenerów głosują, wdając się w układy. Rodzice
głosujący w ten sposób nie zdają sobie sprawy, że robią krzywdę własnym dzieciom. Kończę minutą ciszy ku uczczeniu pamięci nieżyjącego już trenera Marka Milczarka. Jego strata dla Startu jest bolesna. Istnieje niebezpieczeństwo, że w klubie zostaną tylko ludzie podobni stylem bycia do opisanego wcześniej awanturnika.