Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nadal trwają zamieszki we Francji

1
Podziel się:

Dziewiątą noc z rzędu trwały zamieszki na przedmieściach Paryża i w innych regionach Francji. Policja ogłosiła w sobotę, że spłonęło 900 samochodów, z czego spora część na prowincji. Zatrzymano 253 osoby.

Nadal trwają zamieszki we Francji
(PAP/EPA/TRAVERS/LE FLOCH)

Dziewiątą noc z rzędu trwały zamieszki na przedmieściach Paryża i w innych regionach Francji. Policja ogłosiła w sobotę, że spłonęło 900 samochodów, z czego spora część na prowincji. Zatrzymano 253 osoby.

Incydenty, głównie podpalenia, odnotowano w okolicach Paryża i w wielu innych miastach, m.in. w Lille, Bordeaux, Tuluzie, Strasburgu, Rouen w Normandii, Rennes z Bretanii.

Rośnie lista zniszczeń. Ogień podłożono pod przedszkole, płonęły trzy szkoły i merostwo. Pożary wybuchły w dwóch magazynach tekstylnych, składzie opon i na parkingu Opla. Koktajle Mołotowa rzucono w komisariat policji i synagogę. W Paryżu i na prowincji podpalono wiele autobusów.

fot.: PAP/EPA /TRAVERS / LE FLOCH

W rejonie Paryża młodzi ludzi jak zwykle unikali bezpośrednich starć z siłami bezpieczeństwa. Policja po raz pierwszy użyła śmigłowca, by sfilmować rozruchy, których uczestnicy zwołują się - według niej - przez internet i telefony komórkowe.

"Bez wątpienia, to co się dzieje, nosi znamiona skoordynowanego działania" - powiedział w radiu Europe 1 paryski prokurator Yves Bot. W jego ocenie, młodzież stosuje elastyczną taktykę, dostosowując się do strategii policji. Świadczą o tym grupy młodych ludzi, którzy pojawiają się na skuterach, obrzucają obiekty koktajlami Mołotowa i uciekają.

Mer Rosny-sous-Bois, Claude Pernes, określił panującą we Francji sytuację jako "prawdziwą partyzantkę" i "powstanie miejskie".

Premier Dominique de Villepin zwołał na sobotę naradę najważniejszych ministrów, by ustalić polityczną odpowiedź na napięcia w kraju. Obiecał przywrócić porządek, lecz równocześnie zadeklarował, że jest gotów do dialogu.

Firmy ubezpieczeniowe szacują na 7 mln euro szkody wyrządzone podczas zamieszek, które rozpoczęły się w zeszłym od Clichy-sous- Bois na przemieściach Paryża.

Bezpośrednim powodem zajść była tragiczna śmierć dwóch nastolatków, którzy zginęli porażeni prądem, gdy ukryli się w transformatorze uciekając przed policją.

Protesty rozszerzyły się na inne miejscowości w północno- wschodnim rejonie aglomeracji paryskiej, gdzie znajdują się skupiska ludności pochodzącej z czarnej Afryki i krajów Maghrebu, głównie wyznającej islam. Młodzi ludzie z tych osiedli czują się wykluczeni z francuskiego społeczeństwa.

Przedstawiciele "niespokojnych osiedli" zarzucają francuskim władzom bierność i lekceważenie kryzysu, po tym jak Villepin zapowiedział, że później w tym miesiącu przedstawi "plan działań dla przedmieść".

Zapowiedź tę przyjęto ze sceptycyzmem, gdyż we Francji jest 750 "potencjalnie zapalnych stref miejskich". Według urzędników miejskich, trzeba działać natychmiast, ponieważ "wystarczy jedna ofiara śmiertelna, żeby rozruchy rozlały się jeszcze bardziej".

Zamieszki mogą zaszkodzić karierze politycznej nie tylko premiera, którego notowania w sondażach spadały już wcześniej, lecz także jego rywala w planowanych na 2007 rok wyborach prezydenckich, ministra spraw wewnętrznych Nicolasa Sarkozy'ego.

Przeciwnicy zarzucają Sarkozy'emy, liderowi rządzącej Unii na rzecz Ruchu Ludowego, że wyzywając uczestników pierwszych zamieszek od "szumowin", sprowokował dalsze niepokoje. W piątek Sarkozy przyjął bardziej pojednawczy ton i oświadczył, że niezadowolenie mogła wywołać też prowadzona od 30 lat błędna polityka wobec imigrantów.

Do dymisji Sarkozy'ego wezwali przedstawiciele komunistów i zielonych. Żądaja jej także uczestnicy zamieszek. Główne ugrupowanie opozycyjne - Partia Socjalistyczna - wezwało ministra, by złożył przeprosiny za obraźliwą wypowiedź.

"Głębokie zaniepokojenie" sytuacją w kraju wyrazili w sobotę biskupi francuscy. Amerykańskie media uznały, że istnieje "groźba wybuchu wojny domowej we Francji". Wiele krajów, w tym USA, ostrzegło swych obywateli przed wyjazdami do "niespokojnych" stref. Francuskie MSZ uznało, że jest to przesada, ale potwierdziło, że incydenty mają poważny charakter.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(1)
szkodagadać
10 miesięcy temu
beżowi goście działają i ubogacają zgniły Zachód.