Jak pan, jako lewicowy polityk, ocenia zamieszki 11 listopada w Warszawie? - Muszę powiedzieć, że jestem zbulwersowany zachowaniem wszystkich stron. Jedni i drudzy chcieli uczcić święto narodowe, niemniej w tym miejscu wcześniej dochodziło do różnych zdarzeń i władze wydając pozwolenie na te zgromadzenia oraz policja powinny przewidzieć skutki. Jeśli instrumenty prawne nie pozwalają na odmowę pozwolenia, czy przeniesienie jednej z demonstracji w inne miejsce, by uniknąć konfrontacji, trzeba się zastanowić, czy nie trzeba czegoś zmienić. Niepokojące jest, że do tych grup przyłączyły się grupy krewkich młodych ludzi,. Myślę, że jest przyczyna tego, że się wyładowują w takich burdach. To ich sytuacja, brak pracy, brak perspektyw. Nie można tylko i wyłącznie zwalać winy czy to na ultraprawicę, czy na lewaków, czy na Niemców. Tu działają przyczyny socjologiczne. W klasach politycznych też trzeba stonowania i odpowiedzialnego patriotyzmu. Więcej w piątek w "Gnieźnieńskim Tygodniu"
