Portugalia może zalegalizować aborcję, mimo, że przeprowadzone w tej sprawie referendum, mogło mieć zbyt małą frekwencję, aby było wiążące.
W referendum wzięła udział mniej niż połowa z 8,7 mln mieszkańców uprawnionych do głosowania. Równocześnie 59,3 proc. z nich opowiedziało się za legalizacją aborcji w pierwszych dziesięciu tygodniach ciąży.
Minister Portugalii, Jose Socrates, powiedział dla telewizji ITV, że wyniki referendum będą teraz dyskutowane i zatwierdzone w parlamencie. Musimy stworzyć prawo, które zapobiegnie podziemnemu biznesowi "aborcyjnemu" i równocześnie będzie zgodne z wolą wyborców. Data debaty nad głosowaniem nie jest jeszcze określona.
_ Szacuje się, że co roku w Portugalii przeprowadzane jest ok. 23 tyś. aborcji. _Do tej pory portugalskie prawo zezwalało na przeprowadzenie aborcji w przypadku gwałtu lub zagrożeniu życia matki lub jej dziecka.
Decyzja o legalizacji aborcji podjęta przez ministra Socratesa, wzbudziła sprzeciw opozycji. Lider Partii Ludowej, Jose Ribeiro e Castro, powiedział, że: "Niska frekfencja oznacza, że sprawa aborcji nie jest kluczowa dla kraju".
"Uważamy, że zupełny brak ochrony życia ludzkiego w przeciągu pierwszych 10 tygodni ciąży, jest niemoralny oraz oznacza krok w tył dla naszej cywilizacji." - powiedział Luis Graca, członek grupy Północnego Ruchu Życia.
Gdyby nowe prawo weszło w życie, jedynymi europejskimi krajami, w których aborcja jest zakazana, pozostałyby: Malta, Irlandia oraz Polska.