Aktualizacja: 13:30
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przekazał stronie polskiej nowe dokumenty w sprawie kwietniowej katastrofy pod Smoleńskiem prezydenckiego Tu-154M. Zdaniem przedstawiciela Polski przy komitecie, Edmunda Klicha nie są to dokumenty, o które proszono. Prokuratorzy twierdzą, ze śledztwo jest już na półmetku.
Pułkownikowi przekazano instrukcję techniczną, instrukcję użytkowania w locie, a także dziennik obsługi technicznej, tj. książkę eksploatacyjną tupolewa, zawierającą zapis przeglądów i napraw samolotu.
Ogółem przekazano około 4 tys. stron. Wszystkie te dokumenty znajdowały się na pokładzie rozbitej maszyny.
Klich powiedział, że nie są to wciąż dokumenty, o które prosił. Wyjaśnił, że strona polska w dalszym ciągu nie ma wszystkich materiałów, związanych z lotniskiem w Smoleńsku i procedurami tam obowiązującymi.
_ - Najważniejszy z otrzymanych dokumentów to książka eksploatacyjna samolotu, w której są zapisane wszystkie dane techniczne dotyczące prac wykonywanych przy samolocie _ - poinformował.
_ - Powiedziano mi, że już żadnych innych dokumentów nie dostaniemy. Oprócz ostatniej części instrukcji użytkowania w locie, którą otrzymamy po zakończeniu wszystkich prac _ - dodał Klich. Powiedział też, że poinformowano go, iż _ wszystkie odpowiedzi na pytania, które zadawał, znajdą się w projekcie raportu końcowego. Ten będzie za kilka tygodni _.
Klich poinformował, że na ten czas polscy eksperci wracają do Polski. Nastąpi to w czwartek. Zaznaczył, że ich wyjazd z Moskwy nie jest protestem. _ Strona rosyjska prosiła nas o kilka tygodni spokoju na pisanie raportu _ - powiedział. Klich podkreślił, że polscy eksperci mają w wielu sprawach inne zdanie niż strona rosyjska.
Przedstawiciel Polski poinformował, że w środę przekaże kierownictwu MAK pismo, w którym przedstawi wszystkie swoje wątpliwości, dotyczące dotychczasowych ustaleń strony rosyjskiej.
Materiały z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego trafią do Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego w Warszawie, która niezależnie od MAK oraz prokuratur obu krajów wyjaśnia przyczyny i okoliczności katastrofy polskiego samolotu.
Prokuratura: Jesteśmy w połowie drogi do wyjaśnienia przyczyn katastrofy
_ - Dokumenty przekazane przez rosyjski MAK w sprawie katastrofy smoleńskiej to istotne materiały dla śledztwa prowadzonego w tej sprawie - _ uważa rzecznik Prokuratury generalnej, Mateusz Martyniuk.
Przy tej okazji Martyniuk powiedział, że śledztwo polskie w sprawie katastrofy jest _ bardzo zaawansowane _. W ocenie rzecznika Prokuratury Generalnej jest ono na półmetku. Natomiast dziś śledzczy nie są w stanie jeszcze określić, kiedy zakończy się to postępowanie. _ - Czekamy na kolejne bardzo istotne dowody, łącznie z wrakiem - _ mówi prokurator.
POSŁUCHAJ PRZEDSTAWICIELA PROKURATURY:
Martyniuk dodał, że długie oczekiwanie na materiały z Rosji jest spowodowane tym, iż prokuratura Federacji Rosyjskiej sama te dokumenty musi najpierw dostać od MAK-u.
Czekaliśmy na nie od lipca
W lipcu minister obrony narodowej Bogdan Klich wystosował pismo do władz Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, w którym zwrócił się o udostępnienie różnych materiałów z postępowania MAK. W sierpniu ponowił swój wniosek. Prosił m.in. o dokumentację lotniska w Smoleńsku, raport z oblotów technicznych tego lotniska, zapis rozmów z wieży kontroli lotów w dniu katastrofy i protokoły przesłuchań świadków.
Odpowiadając na pierwsze z pism Klicha, MAK wyjaśnił, że nie zawsze wszystko może mu udostępnić, gdyż lotnisko w Smoleńsku jest wojskowe, więc tego rodzaju kwestie muszą być uzgadniane z armią.
Miller oświadczył w ubiegłym tygodniu, że materiały, które kierowana przez niego komisja dotychczas otrzymała z Moskwy, nie są jeszcze kompletną dokumentacją z Rosji. Szef MSWiA wyjaśnił, że chodzi przede wszystkim o dokumenty dotyczące lotniska w Smoleńsku.
Czytaj w Money.pl Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej