W Niemczech trwające od kilku dni strajki pracowników sektora publicznego objęły dziś przede wszystkim południe kraju. W Berlinie nadal nie kursuje większość miejskich środków transportu.
Od wczoraj w zajezdniach stoją autobusy, tramwaje i składy metra. Mieszkańcy stolicy Niemiec i turyści zdani są na szybką kolej miejską - jedyny działający w Berlinie publiczny środek komunikacji.
Podobna sytuacja panuje od rana we Frankfurcie nad Menem, gdzie do strajku przystąpili pracownicy miejskich zakładów komunikacyjnych. Kierowcy, urzędnicy, pracownicy służby zdrowia i zakładów oczyszczania miasta nie podjęli dziś pracy w wielu miastach Hesji, Bawarii i Badenii-Wirtembergii.
- ZOBACZ TAKŻE:
Ich protest ma wpłynąć na zmianę stanowiska pracodawców przed ostatnią rundą negocjacji płacowych w sektorze publicznym. Reprezentujący jego pracowników związek zawodowy Verdi domaga się dla nich 8-procentowych podwyżek płac. Pracodawcy zgadzają się na maksimum 5 procent w ciągu dwóch lat.
Jeśli zaplanowane na dziś i jutro rozmowy w Poczdamie nie przyniosą rezultatu, związkowcy zorganizują bezterminowy strajk, który może sparaliżować cały kraj. Na razie protest do skutku zapowiedzieli jedynie transportowcy w Berlinie. Pozostałe strajki mają charakter ostrzegawczy i trwają po kilka godzin.