Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wątpliwa logika antywyborcza. Felieton

0
Podziel się:

Kolejne wybory, kolejny raz ta sama śpiewka wyborców zbyt leniwych, by spróbować zrozumieć czym są wybory. W roli głównej - niby-argument: „Nie zagłosuję, póki coś się nie zmieni”.

W życiu kogoś, kto prywatnie albo zawodowo zajmuje się obserwowaniem zachowań społecznych zdarzają się chwilę, w których po prostu brakuje słów, nie tylko tych dłuższych, trudniejszych i bardziej wysublimowanych, ale i tych absolutnie najprostszych. Dochodzi do tego stosunkowo rzadko, choć niestety w naszej rzeczywistości dosyć cyklicznie, zazwyczaj przy każdych wyborach. Wyraz twarzy takiego człowieka jest przygnębiająco nijaki, trudny do opisania ale z całą pewnością wyraża bezsilność a on sam zastanawia się przez dłuższą chwilę, jak to się stało, że (znów) jest taki bezradny. Nie wiadomo bowiem, czy powtarzająca się już po raz któryś sytuacja powinna skutkować załamaniem rąk, czy wręcz przeciwnie – - zaciśnięciem pięści tak mocno, że jeszcze kilka dobrych minut po ich rozluźnieniu naczynia krwionośne w dłoniach są mocno nabrzmiałe i pulsują tak wyraźnie, iż bez żadnych przeszkód obliczyć można swoje własne tętno. Owo poczucie bezradności nie jest (zwykle) spowodowane wybrykami naszych „ulubieńców” z
wielkiej (czasem jedynie z nazwy) sceny politycznej, ani nawet tych z mniejszej, regionalnej lub lokalnej. W zasadzie kandydatów ten zarzut nie dotyczy ani trochę. Podgrzewanie krwi do temperatury wrzenia powodują sami wyborcy (również będący wyborcami jedynie z nazwy), którzy jak co roku nie chcą głosować. Część z nich przynajmniej zdobywa się na wysiłek by poszukać jakiegoś argumentu, którym będą mogli siebie usprawiedliwić, bardziej przed nimi samymi niż przed kimkolwiek, kto mógłby zaoferować im jakąś formę odpustu i zagwarantować spokój sumienia, katharsis(o ile oczywiście w świadomości takiego delikwenta bycie patriotą ma jakiekolwiek znaczenie, jakąkolwiek wartość) – jako, że taka osoba nie istnieje, ratunkiem staje się środowisko, w którym panuje pełna aprobata, przyzwolenie na psucie demokracji poprzez brak uczestnictwa w głosowaniach. Najbardziej irytujący są jednak ci, którzy z góry upatrzywszy sobie jeden konkretny, wyjątkowo nielogiczny argument, w ich mniemaniu wystarczająco silny by zwalniać
ich z wszelkiej odpowiedzialności za losy kraju, miasta lub wsi, jednocześnie pozwalający „maruderom” zachować pełne prawo do krytykowania wszystkiego i każdego, kto się napatoczy, z autorem niniejszego „apelu ostatniej szansy” włącznie i jak mantrę powtarzają:

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)