Wielki wybuch w Jerozolimie. Jest wielu rannych

Aktualizacja: 17:18

Do zamachu doszło na przystanku autobusowym koło hali koncertowej _ Binianej Hauma _ w centrum Jerozolimy, w tak zwanym Nowym Mieście. Ładunek wybuchowy eksplodował w pobliżu przegubowego autobusu.

Minister do spraw bezpieczeństwa, Yitzhak Aharonovitch powiedział w izraelskiej telewizji Channel 2, że ładunek podłożono w małej torbie. Został umieszczony w budce telefonicznej. Mógł ważyć nawet dwa kilogramy.

Cały pobliski rejon obstawiony został przez policję. Saperzy sprawdzają, czy w okolicy nie podłożono innych ładunków. Na razie żadna z organizacji palestyńskich nie przyznała się do zamachu.

Rzecznik policji w Jerozolimie Mikey Rosenfeld powiedział telewizji Al-Dżazira, że w całym Izraelu służby bezpieczeństwa zostały postawione w stan gotowości. _ - Wzmocniliśmy środki bezpieczeństwa w Jerozolimie, aby zapobiec kolejnym atakom. To najpoważniejszy taki zamach od kilku lat. Zrobimy wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo nie tylko w Jerozolimie, ale we wszystkich miastach w kraju - _powiedział Rosenfeld.

Dziennik Haarec sugeruje, że może to być odwet Hamasu za wczorajsze ostrzelanie miejscowości Ber Szewa, gdzie zginęło ośmiu Palestyńczyków.

Eksplozja nastąpiła kilka godzin po palestyńskich atakach rakietowo-moździerzowych na zachodni Izrael. Na miasto Beer Szewa, położone w głębi kraju, spadła palestyńska rakieta, 10 pocisków moździerzowych wybuchło w pobliżu kibuców. Palestyńczycy ostrzelali też miasto Aszdod.

Od 2000 roku, czyli chwili wybuchu drugiej intifady, w Jerozolimie doszło do kilkudziesięciu zamachów samobójczych. Jednak ostatnio było dość spokojnie, ostatni zamach wydarzył się w 2004 roku.

Istnieje obawa, że eksplozja może zapoczątkować całą serię zamachów terrorystycznych. W następstwie zamachu premier Izraela Benjamin Netanjahu odłożył swój wyjazd do Moskwy. Miał tam odbyć rozmowy z przywódcami rosyjskimi i powrócić do kraju w czwartek.