W szkołach w całym kraju trwa referendum strajkowe. Związek Nauczycielstwa Polskiego alarmuje, że w strajku zależnie od województwa weźmie udział nawet do 90 proc. uczących.
Prezes ZNP tłumaczy w rozmowie z _ Polską _, że nauczyciele domagają się od rządu 50-procentowych podwyżek w ciągu dwóch lat. Chcą też utrzymać prawo do wcześniejszych emerytur i przywileje zapisane w Karcie Nauczyciela.
Zajęć nie będzie w niemal żadnej szkole i w wielu przedszkolach. Tylko nieliczni nauczyciele, którzy nie podejmą protestu, zorganizują dla dzieci gry i zabawy. Setki placówek, gdzie do strajku przystąpi cały personel, zostaną zamknięte.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz apelował do rodziców, by 27 maja zechcieli zająć się swoimi dziećmi. Gazeta wyjaśnia, iż prawo mówi jednoznacznie - w razie strajku nauczycieli o bezpieczeństwo dzieci musi zadbać dyrektor szkoły. Członkowie ZNP zaznaczają w rozmowie z _ Polską _, że strajk jest legalny, a nauczyciele mają prawo odmówić pracy.
Dziennik podkreśla, że wtorkowy protest nauczycieli zakłóci trwające w liceach i technikach ustne matury z języka polskiego i języków obcych.
Właśnie ze względu na strajk Centralna Komisja Egzaminacyjna przedłużyła ustne matury o dwa dni, do 3 czerwca.