Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

61 procent Polaków popiera parytet dla kobiet na listach wyborczych

0
Podziel się:

Z sondażu przeprowadzonego dla "Gazety Wyborczej" wynika, że za oddawaniem przez partię polityczną paniom połowy miejsc w wyborach do Sejmu, Parlamentu Europejskiego i samorządów jest 70 procent kobiet i 52 procent mężczyzn.

Poparcie dla tej inicjatywy już deklaruje Lewica. Poseł Sojuszu Ryszard Kalisz uważa, że to jedyny sposób na przełamanie funkcjonującej w Polsce mentalności. "Bardzo cenię kraje skandynawskie, gdzie jak spotykam panie w randze ministrów, czy premierów są to zawsze wspaniałe kobiety" - wyznał poseł. "W Polsce - szczególnie małych miasteczkach i na wsi - pokutuje natomiast tradycyjna formuła kobiety" - zauważył Kalisz. Jego zdaniem, parytet mógłby tą sytuację w naszym kraju zmienić.

Poseł Kalisz podkreśla, że jest gotowy złożyć projekt ustawy wprowadzającej parytet, jednak ma obawy co do poparcia tej inicjatywy przez inne kluby parlamentarne.

Wczoraj premier Donald Tusk, komentując korzystne wyniki sondażowe dla Jolanty Kwaśniewskiej mówił, że udział kobiet w polityce powinien być większy. Zdaniem szefa rządu od wielu miesięcy widać, że kobiety chcą wyjść z pasywnej roli i mieć większy udział w życiu publicznym, czy gospodarczym. "Uzasadniona presja cywilizacyjna jest coraz mocniejsza. Jest to sygnał optymistyczny" - dodał Donald Tusk.

Jedyna kobieta w klubie PSL, a jednocześnie wicemarszałek Sejmu, Ewa Kierzkowska z zadowoleniem przyjęła wyniki sondażu. Według niej, parlamentarzyści mogliby spróbować wprowadzić parytet "na próbę" już w najbliższych wyborach samorządowych. "Warto o to walczyć i podyskutować trochę o tym z kolegami" - podkreśliła. Zdaniem Kierzkowskiej, kobiety są świetnie przygotowane, merytoryczne i konsekwentne. "Warto stawiać na kobiety" - podsumowała.

Najbardziej sceptyczny w stosunku do parytetu dla kobiet jest klub Prawa i Sprawiedliwości. Była minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka uważa, że należy zachęcać do uczestniczenia w polityce wszystkie dyskryminowane grupy, nie tylko kobiety, natomiast nie jest ona przekonana, co do wprowadzania odgórnych regulacji.

Jej zdaniem, po parytecie dla kobiet należałoby go rozszerzyć o kolejne grupy - osoby niepełnosprawne, ludzi młodych, czy przedstawicieli większościowych bądź mniejszościowych wyznań w Polsce. "Doszlibyśmy do sytuacji, gdy na listy wyborcze poszukujemy kobiety prawosławnej, niepełnosprawnej, najlepiej z obszaru wiejskiego" - wyjaśniła Gęsicka.

Według badań, za parytetem opowiada się więcej osób z wykształceniem podstawowym - 72 procent i zawodowym - 63 procent, niż średnim 59 procent czy wyższym - 42 procent.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)