Wybuchy miały miejscy 3 kilometry od miejsca, gdzie rosyjscy żołnierze naprawiają tory. Przedstawiciel abchaskich władz uznał, że incydent był wymierzony w Rosjan. Wzmocniono ich ochronę. Wszczęto też postępowanie karne z artykułu dotyczącego dywersji.
Mer Suchumi powiedział, że zniszczenie torów jest prowokacją tych, którzy chcą przeszkodzić w odbudowie kolei w Abchazji. Dał tym samym do zrozumienia, że może chodzić o gruzińskie władze, które protestowały przeciwko przybyciu do zbuntowanej prowincji rosyjskich wojsk inżynieryjnych.
Tymczasem przedstawiciel gruzińskiego ministerstwa spraw zagranicznych już zapewnił, że Tbilisi nie ma związku z wybuchem na torach. Zdaniem gruzińskiego dyplomaty mogła eksplodować mina z okresu działań wojennych na początku lat 90.