To największa amerykańska operacja od czasu wojny w Wietnamie. Emerytowany pułkownik Christopher Langton z Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych nie ma wątpliwości, że marines poradzą sobie z talibami. "W moim odczuciu Amerykanie odniosą sukces, choć nie wiadomo jakim kosztem. Te brygady marines są potężne i mają niesamowitą siłę ognia, której talibowie czy inne grupy rebeliantów nie zdołają się oprzeć. Ale sukcesem nie będzie to, kto wygra w walce, ale co stanie się później. Innymi słowy, czy Amerykanie utrzymają teren, sprawią, że będzie tam bezpieczniej i czy rozpoczną niezbędną odbudowę" - wyjaśnia były wojskowy.
Prowincja Helmand uważana jest za najbardziej niebezpieczną w całym kraju. To również miejsce, gdzie produkuje się 90 procent sprzedawanego w Afganistanie opium.
Tymczasem armia Stanów Zjednoczonych poinformowała, że w innej afgańskiej prowincji, Paktika, jeden z Amerykanów został schwytany przez talibów. Nie wyklucza się, że żołnierz był pijany. Do jego uprowadzenia przyznała się jedna z najgroźniejszych grup rebeliantów dowodzona przez Dżalaludina Hakkaniego.