Samoobrona, według Leppera, była za tym, aby każdy kandydat był osobiście odpowiedzialny za zbieranie podpisów pod jego nazwiskiem. Takie rozwiązanie miało doprowadzić do zaprzestania manipulacji listami wyborczymi. Prawo i Sprawiedliwość mimo, że samo ma problemy z wiarygodnością podpisów na listach, prowadzi, zdaniem Leppera, grę polityczną obliczoną na odnajdywanie "haków" na przeciwnków politycznych.
Andrzej Lepper podkreślił, że wydał Renacie Beger polecenie, aby ta nie zajmowała się zbieraniem podpisów na listach w swoim okręgu wyborczym. Chciał tym samym zabezpieczyć posłankę przed atakami na jej osobę.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że Renata Beger płaciła za podpisy pod pilską listą Samoobrony. Według gazety, za każdy podpis płaciła od złotówki do trzech złotych. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" nagrali Renatę Beger, jak rozmawia z kobietą załatwiającą fałszywe podpisy.