Policja podejrzewa, że Fritzl zgwałcił również 1967 roku mieszkankę Linzu, przedostając się w nocy oknem do jej domu. Kobieta rozpoznała gwałciciela na podstawie fotografii zamieszczonej w mediach i opowiedziała swoją tragedię austriackiemu dziennikowi Ober-osterreiche Nachristen. Ustalenie faktów będzie jednak trudne, ponieważ akta sprawy zostały prawdopodobnie zniszczone.
Niewykluczone, że Jozef Fritzl zamordował również 17-letnią Martinę Posch, której zwłoki odnaleziono nad jeziorem Mondsee. Sprawa wydaje się podejrzana, ponieważ ustalono, że w tym samym czasie żona Jozefa Fritzla była właścicielką gospody nad tym samym jeziorem.
Franz Polter - szef zespołu śledczego policji Dolnej Austrii powiedział dziennikarzom, że śledztwo jest bardzo trudne, a samo opróżnianie piwnicy gwałciciela będzie trwało kilka tygodni. Okazało się, że pod domem, w którym mieszkał Fritzl, znajdują się katakumby zapełnione różnymi przedmiotami. Funkcjonarusze wynoszą z piwnic pełne kartony i przekazują je do badań laboratoryjnych.
Policja podejrzewa, że Firtz mógł mieć wspólnika. Ktoś pomagał mu w zamontowaniu systemu elektronicznego na pancernych drzwiach do piwnicy, która oficjalnie służyła jako schron przeciwatomowy.
W sprawie "potwora z Amstetten" zabrał dziś głos prezydent Austrii Heinz Fischer. Prezydent prosił, by "odrażający przypadek gwałciciela" nie rzutował na ocenę austriackiego społeczeństwa. "Takich przypadków jest więcej i mogły wydarzyć się gdziekolwiek" - stwierdził prezydent. Podczas rozprawy sądowej w St. Polten 73- letni Friltzl przyznał się do winy. Testy DNA potwierdziły, że jest ojcem siedmiorga dzieci swojej córki. Aresztowanemu grozi 15 lat więzienia za gwałty i kazirodztwo.