Marsz, który zorganizowali miejscowi skauci, był wyrazem solidarności z rodzinami ofiar. "Chcemy być z tymi, których bezpośrednio dotknęła ta tragedia" - powiedział burmistrz Dendermonde. Pochód poprowadziła dziewczynka z wieńcem z suchych gałęzi i białych kwiatów na głowie.
Marsz milczenia przeszedł od kościoła do żłobka, czyli miejsca, gdzie 20-latek zabił dwoje dzieci i opiekunkę, która stanęła w ich obronie. Pod budynkiem wciąż składane są wiązanki kwiatów, zapalane znicze, dzieci przynoszą swoje maskotki. Burmistrz Dendermonde zdecydował, że żłobek, w którym rozegrała się tragedia zostanie zamknięty.
Nożownik natomiast usłyszał już zarzut morderstwa, wciąż jednak nie wiadomo jakie były motywy jego działania. Mężczyzna nadal odmawia odpowiedzi na pytania. Belgijska telewizja VRT poinformowała, że odmówił też jedzenia i picia i jest odżywiany dożylnie.