Belgijskie władze już raz zamykały stronę internetową z danymi pedofilów - taka publikacja bez ich zgody była złamaniem prawa. Teraz jednak strona została uruchomiona ponownie, bo Holender założył ją na serwerze jednego z państw Ameryki Południowej. Zamieścił już nie tylko dane i zdjęcia osób skazanych, ale także tych z podejrzeniami o pedofilię.
Zaprotestował belgijski minister sprawiedliwości. "To niedopuszczalne, by osoby prywatne wymierzały sprawiedliwość i podawały do publicznej wiadomości takie informacje" - skomentował Stefaan De Clerck. Według niego nie pomoże to w walce z pedofilią. Innego zdania są rodzice, którzy prowadzą ożywioną debatę na forach internetowych i podkreślają, że taka strona pomaga im chronić własne dzieci. Sam Holender nie wyklucza, że ograniczy swoją działalność, bo ostatnio zaczął dostawać listy z groźbami śmierci.