To pierwsze spotkanie w gronie państw członkowskich na tak wysokim szczeblu od czasu przejęcia przez NATO dowództwa w operacji wojskowej, co nastąpiło pod koniec marca. Z dotychczasowego sposobu prowadzenia operacji niezadowolone są Francja i Wielka Brytania, które kilka dni temu skrytykowały NATO za opieszałość i zaproponowały nasilenie bombardowań z powietrza. Krytykę odpierał generał Mark van Uhm z kwatery głównej.
"Wykonujemy dobrą robotę, chronimy ludność cywilną wszelkimi sposobami. Działamy tak, jak pozwalają na to zasoby wojskowe krajów członkowskich" - dodał generał.
Kilka państw zgodziło się na udział w operacji pod pewnymi warunkami i część na przykład tylko patroluje przestrzeń powietrzną i nie może strzelać do celów naziemnych. Niezadowolenie z operacji NATO-wskiej wyrażali też wcześniej libijscy powstańcy. Mówili, że mimo działań Sojuszu wojska wierne Muammarowi Kadafiemu kontynuują ofensywę i nasilają ataki.
Oprócz sytuacji w Libii, ministrowie spraw zagranicznych NATO mają też rozmawiać o relacjach z Gruzją i Ukrainą. Szefowie dyplomacji tych dwóch krajów przylecą do Berlina na spotkanie w piątek. Także w piątek omówiona będzie sytuacja w Afganistanie. Ministrowie Sojuszu mają przeanalizować plan przekazywania Afgańczykom odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju.
IAR