Po blisko miesięcznej przerwie, spowodowanej napaścią w Mediolanie, Silvio Berlusconi powrócił do Rzymu. Premier pokazał dziennikarzom, że nie ma śladów zranienia i zażartował, że nikt nie chce już kupować miniaturki mediolańskiej katedry, którą został ugodzony 13 grudnia.
Widząc grupę fotoreporterów, czekających pod jego rzymską rezydencją, Berlusconi podszedł do nich i pokazał, że ma na twarzy ledwo widoczny już ślad zranienia. Po czym, nawiązując do przedmiotu, którym w niego rzucono, powiedział, że miniatury katedry w Mediolanie straciły na wartości. Faktycznie jednak po napaści na szefa rządu miniaturki zniknęły z mediolańskich sklepów.
Tymczasem 42-letni mężczyzna, który zranił Berlusconiego, nadal przebywa w areszcie. Jego obrońcy zabiegają o przeniesienie go do ośrodka terapeutycznego dla osób niezrównoważonych psychicznie. Premier w każdym razie już mu przebaczył.
