Łukaszenka powiedział, że sam nie wiedział, co myśleć o konflikcie w Libii, dopóki nie zadzwonił z prośbą o wyjaśnienie do Muammara Kadafiego. Prezydent Białorusi powiedział, że zadał mu pytanie, co właściwie dzieje się w Libii, skoro uciekają z niej ludzie, nawet dyplomaci. Libijski dyktator miał się zaśmiać i odpowiedzieć: "Panie prezydencie, proszę mi wierzyć, ale ogląda pan nie tę telewizję co trzeba". Łukaszenka dodal, że należy śledzić też inne telewizje niż zachodnie, ale - dodał - "niestety, syryjskiej czy libijskiej na Białorusi nie odbieramy".
Łukaszenka powiedział, że środki masowego przekazu to "broń w rękach bandytów". Białoruski prezydent porównał też sytuację w Libii do konfliktu rosyjsko-gruzińskiego sprzed blisko trzech lat. Według niego, w sytuacji kiedy Rosja przeprowadza naloty na inne kraje, tak jak w Gruzji, Zachód zachowuje się względem atakowanych państw zupełnie inaczej.