Mińsk i Moskwa nie mogą dojść do porozumienia od kilku tygodni. Białorusini domagają się preferencyjnych cen oraz zerowej stawki celnej. Rosjanie godzą się sprzedawać po ulgowych stawkach tylko te część ropy, która będzie wykorzystywana bezpośrednio przez białoruską gospodarkę. Za tę część, którą Białoruś odsprzedaje zagranicę Mińsk będzie musiał płacić po stawkach komercyjnych.
Oba kraje grożą sobie wzajemnie podwyższeniem stawek celnych i opłat tranzytowych. Zdaniem niezależnych ekspertów, "naftowa wojna" już spowodowała wzrost cen ropy na światowych rynkach, a w przyszłości może doprowadzić do destabilizacji dostaw tego surowca dla krajów Europy Zachodniej.