10 stycznia w centrum Mińska obyła się demonstracja młodych działaczy opozycji, którzy domagali się zniesienia prezydenckiego dekretu ograniczającego zatrudnienie w sektorze drobnej przedsiębiorczości. Spośród kilku tysięcy demonstrantów milicja zatrzymała około 30 osób. Na razie zapadł wyrok w procesie dziesięciu z nich.
Działacze opozycji podkreślają, że nigdy wcześniej reżim Łukaszenki nie organizował tak masowych procesów politycznych. Oskarżeni i ich obrońcy twierdzą, że ostatni proces to polityczna farsa. Każdego dnia pod gmachem sądu i na ulicach Mińska odbywały się pikiety solidarności z oskarżonymi. Do sądu nie wpuszczono osób postronnych. Gdy sentencja wyroku dotarła do osób zgromadzonych pod gmachem sądu, słychać było okrzyki "Hańba", "Wolność".
Polska Fundacja Wolność i Demokracja, która zajmuje się pomocą represjonowanym na Białorusi już ogłosiła, że pokryje wszystkie grzywny i straty finansowe, które ponieśli białoruscy opozycjoniści. Sekretarz fundacji Marek Bućko powiedział w rozmowie z IAR, że fundacja chce pomagać w ten sposób wszystkim skazanym w procesach politycznych na Białorusi. "Zobaczymy, kto wytrzyma w tym wyścigu dłużej" - powiedział sekretarz fundacji.