Manifestację zorganizowały belgijskie stowarzyszenia promujące państwo świeckie.
Organizatorzy imprezy podkreślali, że nie chodzi im o zakaz noszenia chust przez muzułmanki w ogóle, ale przeciwko noszeniu chust w szkołach i zmuszaniu do tego małych dziewczynek. "Jest niedopuszczalne, aby dziewczęta 4-5-letnie uczęszczały do szkoły z zasłoniętymi twarzami. Obecne prawo na to zezwala i to nie jest normalne. Żądamy zakazu noszenia symboli religijnych, w tym muzułmańskich chust w szkołach takiego jaki został wprowadzony we Flandrii, niderlandzkojęzycznej części Belgii" - mówiła przedstawicielka jednego ze stowarzyszeń.
Dwa tygodnie temu przeciwko decyzji o zakazie noszenia symboli religijnych we Flandrii protestowali muzułmanie.
Dyskusja na ten temat rozgorzała na nowo, gdy od września dwie szkoły - w Antwerpii i Hoboken wprowadziły zakaz noszenia symboli religijnych. Nauczyciele argumentowali, że chcą uniknąć presji wywieranej na uczniów, a chodzi o muzułmańskie dziewczęta, która są zmuszane przez rodziny do noszenia islamskich burek. Ta decyzja nie spodobała się uczniom z rodzin imigranckich, którzy przez kilka dni demonstrowali swój sprzeciw, argumentując, że w tej sprawie szkoły nie mogą same podejmować decyzji. Władze regionalne uznały więc za wyjście z sytuacji wprowadzenie zakazu w całej Flandrii. Twierdziły, że zapewni to wszystkim uczniom równe prawa i zapobiegnie segregacji. Spotkało się to z ostrym protestem społeczności muzułmańskiej, która zażądała zniesienia zakazu.