Starcia wybuchły podczas _ marszu godności _gejów i lesbijek. Aby opanować sytuację, policja sprowadziła na pomoc jednostki z sąsiednich regionów kraju.
Przeciwnicy marszu godności zaatakowali 450 uczestników pochodu na bulwarze Andrassiego, rzucając w ich stronę koktajle Mołotowa, cegły, jaja i butelki. - _ Hańba ! Posprzątamy ten brud ! _ - krzyczeli demonstranci. Ofiarami ataków stali się politycy, którzy szli na czele pochodu: eurodeputowana Katalin Levai, członek kierownictwa Związku Wolnych Demokratów (SZDSZ) Gabor Horn oraz były sekretarz stanu w Urzędzie Rady Ministrów - Gabor Szetey.
Policja zatarasowała stalowymi barierami trasę pochodu, prowadzącą do Placu Bohaterów, jednak manifestanci zdołali sforsować przeszkody na niektórych skrzyżowaniach z bulwarem.
Do starć z policją doszło w pobliżu placu Oktogon. Rozjuszony tłum rozbił szyby policyjnego auta, którym usiłowano ewakuować polityków maszerujących na czele pochodu. Policjanci musieli oddać kilka ostrzegawczych strzałów, kiedy rozgniewany tłum otoczył kilku funkcjonariuszy i usiłował zlinczować uczestników manifestacji w wąskich uliczkach śródmieścia.
Jeszcze do późnej nocy Budapeszt przypominał oblężone miasto. Ponad sześć tysięcy policjantów zablokowało centrum miasta. Kilkuset funkcjonariuszy pacyfikowało demonstrantów armatkami wodnymi i gazami łzawiącymi. Akcję rozpraszania demonstrantów koordynowano z kilku policyjnych śmigłowców.
Uczestników marszu godności ewakuowano z Placu Bohaterów wagonami metra, które dojeżdżało do stacji docelowej, nie zatrzymując się na kolejnych przystankach.