Chińskie władze twierdzą, że w trakcie zamieszek zginęło 19 niewinnych cywilów. Tymczasem według źródeł tybetańskich, zabitych zostało około 200 uczestników protestów. Tybetańskie organizacje na wychodźstwie utrzymują, że w ubiegłym roku do demonstrantów strzelano z broni palnej. Chińskie władze zdecydowanie zaprzeczają tym doniesieniom.
W tym roku przypada także 50. rocznica powstania tybetańskiego oraz ucieczki Dalajlamy do Indii. Z tego powodu w regionie zaostrzono środki bezpieczeństwa. W Tybecie nie działa Internet i telefony komórkowe, nieoficjalnie obowiązuje także zakaz podróży dla obcokrajowców.