Zdaniem organizatora strajku, czesko-morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych reformy doprowadziły do gwałtownego wzrostu inflacji i realnego spadku płac w sferze budżetowej. Związkom nie podoba się też planowana reforma emerytalna, przewidująca podniesienie wieku emerytalnego do 65 lat dla ludzi pracujących w ciężkich warunkach.
W większości zakładów strajk rozpoczął się o godzinie 13.00 i trwał godzinę.
Zadowolenie z powodzenia akcji protestacyjnej wyrazili politycy opozycyjnej Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej. Jej szef i były premier Jirzi Paroubek mówił, że w obliczu tak olbrzymiej liczby protestujących, rząd powinien zmienić swoje plany i sposób prowadzenia polityki gospodarczej.
Obecny premier Mirek Topolanek z Obywatelskiej Partii Demokratycznej nie zamierza ulec protestującym, a strajk określił jako inspirowany politycznie.
Wicepremier Petr Neczas, który stoi też na czele resortu spraw socjalnych, zwracił uwagę, że w Czechach jest pięć milionów zatrudnionych. Dlatego też nazywanie dzisiejszego strajku ogólnokrajowym należy - według niego - uznać za przesadę.