W deklaracji końcowej po spotkaniu unijnych przywódców znalazł się zapis, że w Unii nie ma ani jednego przypadku protekcjonizmu gospodarczego. Samo spotkanie miało być dla Europy testem, czy w obliczu kryzysu nie podzieli się ona na kraje bogatsze i biedniejsze. Państwa Europy Środkowo-Wschodniej jechały do Brukseli z postulatem solidarności wszystkich krajów w trudnych finansowo czasach.
Jak mówi polski minister finansów Jacek Rostowski, taki właśnie jest efekt szczytu. "Zostało bardzo jasno powiedziane, że protekcjonizm nie jest odpowiedzią na kryzys. Po drugie, w dobie kryzysu musimy się troszczyć o zdrowe finanse publiczne i nie możemy się nadmiernie zadłużać" - podsumował Rostowski.
Polscy przywódcy podkreślają też, że w czasie nieformalnego spotkania żaden z krajów nie forsował pomysłu euroobligacji. Kraje Europy Środkowej obawiały się, że wprowadzenie takich papierów skarbowych utrudni finansowanie budżetów w państwach poza strefą euro.