"Gdy tylko Andrzej Morozowski dowiedział się, że 'Życie' szykuje ten materiał, pobiegł do ministra Siemiątkowskiego i doniósł, co trzeba" - napisał w swoim blogu Jan Pospieszalski.
Morozowski stanowczo zaprzecza oskarżeniom i mówi, że kontakty z Siemiątkowskim miał takie same jak każdy dziennikarz. "Czekam, aż mnie pan Pospieszalski oskarży o to, że to, co robiłem, robiłem na zlecenie Mosadu, bo przecież nie ukrywam, że mam żydowskie pochodzenie". - powiedział "Dziennikowi".
Teraz Jan Pospieszalski przyznaje, że nie powinien pisać, iż Morozowski doniósł Siemiątkowskiemu. Zaznaczył jednak, że sam fakt kontaktów dziennikarza z szefem służb uważa za sprawę mocno podejrzaną. Więcej na ten temat w "Dzienniku".
dziennik/km/skw.