Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Dziennik" - Świadkowie obciążają Kornatowskiego

0
Podziel się:

Świadkowie potwierdzają, że obecny komendant główny policji tuszował winę policjantów w doprowadzeniu do śmierci Tadeusza Wądołowskiego w 1986 roku - pisze "Dziennik". Śledztwo w sprawie roli Konrada Kornatowskiego w tych wydarzeniach prowadzi Instytut Pamięci Narodowej.

Gazeta przypomina, że takie zarzuty pojawiły się po obradach tak zwanej komisji Rokity na początku lat 90. Sam Jan Rokita nazwał Kornatowskiego "nikczemnym prokuratorem".

"Dziennik" informuje, że prokuratorzy z IPN przesłuchali bliskich Wądołowskiego, w tym brata i bratową. Świadkowie twierdzą, że mężczyzna został zakatowany przez milicjantów, a prokuratorzy - w tym obecny Komendant Główny Policji - pomagali zatuszować ich winę.

Tadeusz Wądołowski został zatrzymany przez milicjantów na gdyńskim dworcu. Funkcjonariusze chcieli się od niego dowiedzieć, kto dokonał kradzieży kury. Kilka godzin później mężczyzna nie żył. Prokuratorzy: Barbara Godlewska i Konrad Kornatowski mieli wówczas przeprowadzić błyskawiczne śledztwo. Zakończyło się ono stwierdzeniem, że mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych, z powodu "ostrej niewydolności lewokomorowej".

Rodzice Tadeusza Wądołowskiego o śmierci swojego syna dowiedzieli się dopiero w 1987. roku. Do tego czasu byli przekonani, że zajmuje się pracą w Gdyni. Jak pisze "Dziennik", prokuratorzy Godlewska i Kornatowski nie potrafili odnaleźć rodziny Tadeusza Wądołowskiego, choć on sam miał w dowodzie osobistym właściwy meldunek. Kiedy ojciec Tadeusza Wądołowskiego, po tym jak dowiedział się o tragedii, odwiedził gdyńską prokuraturę, jeden z prokuratorów miał grozić mu śmiercią. Sugerował wówczas ojcu zmarłego, by nie interesował się śmiercią syna.

"Dziennik"/iar/to/kal

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)